Cym jest pomoc? Nieraz wystarczy tylko chwycić za dłoń,
wtedy nie znając powodu smutku drugiemu robi się lepiej na duszy. Czy zatem
właśnie o to chodzi w wolontariacie. TEŻ. Ale i nie tylko. Chodzi o obecność, o zainteresowanie i czasami
tylko o uśmiech. W naszej okolicy jest wiele osób, które właśnie na to czekają
i My staramy się robić wszystko, aby tak właśnie się działo.
Przedszkola, Szpital, Świetlice, Dom Opieki… To kilka, ale na szczęście nie wszystkie instytucję, w których działamy. Robimy wszystko, aby pomóc tym, którzy tego potrzebują a jednocześnie czerpać z tego radość.
Moja pierwsza reakcja na wieść o wolontariacie - muszę tam być- a było to już prawie dwa lata temu. Mnie, osobie, której wszystko się szybko nudzi w tym przypadku jest inaczej. W pierwszej klasie chodziłyśmy z koleżankami do świetlicy, gdzie poznałyśmy dzieci, którym to trzeba było pomóc w lekcjach, dotrzymać towarzystwa i zwyczajnie pograć w jakąś grę. W takich spotkaniach jest mnóstwo momentów, które tak zwyczajnie sprawiają radość. Do tej pory mam w pamięci i chyba nawet tak szybko z niej nie wyleci moment, w którym to dostałam od jednego z podopiecznych tej świetlicy kartkę z kolorowym misiem własnoręcznie narysowanym. Do tej pory widnieje na mojej ścianie.
W tym roku pomagamy w przedszkolu. Przekraczając drzwi atakują nas maluchy, które od razu się przytulają a na ich twarzyczkach widnieje uśmiech. Przedszkole- prawie każdy tam zaczynał, pierwsze znajomości, przyjaźnie, kłótnie. Taki powrót po latach i zarazem także świadomość, że to było dawno temu i już te chwile nie powrócą. A jednak wróciły, choć trochę w innym wydaniu, bo jesteśmy trochę więksi, a świat trochę okropniejszy. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że te dzieciaki stwarzają uśmiech na twojej twarzy i sprawiają, że chce się żyć. Płynie od nich energia, która motywuje do dalszego działania. Taki moment, gdy wszystkie dzieciaki się na ciebie rzucają, a Ty już nie masz siły nic z tym zrobić, śpiewamy STO LAT, bo ktoś kończy cztery latka, pomagamy założyć buciki, bo samemu jeszcze sobie nie radzą i co najważniejsze przytulamy, gdy płyną łezki, bo kolega nie podzielił się zabawką lub coś poszło nie tak jak powinno. Tego tak po prostu się nie zapomina. To są momenty, które się zapisują w pamięci, choć nie wiemy na jak długo. Jednak za każdym razem oglądając zdjęcia na pewno wrócą.
Żeby coś dostać trzeba potrafić również dawać. Najważniejsze płynie z serca. I właśnie między innymi takimi zasadami kierujemy się w Wolontariacie w Zespole Szkół Ekonomicznych. Jak to powiedział Jan Paweł II : „Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.”
Nie zapominamy także o Sybirakach i o Hospicjum z którymi nasza szkoła współpracuje. Pomagamy, gdy tylko nadarzy się okazja. Nasza opiekunka, która prawdopodobnie stara się bardzo, żeby utrzymać wszystko tak jak powinno być, na bieżąco informuje nas o wszystkich akcjach, które są organizowane i na które jesteśmy zaproszeni lub na których potrzebni są wolontariusze. Nigdy nie szukamy żadnych wymówek.
Wspomniałam o opiekunce Naszego Koła Wolontariatu. Pani Anna Kupczyk, pedagog szkolny, człowiek z poczuciem humoru i z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, choć nie zawsze wie, że to jest nie możliwe. Osoba, która chce wiele zdziałać, ale nigdy nie ma czasu i często się gdzieś śpieszy. Często chce jej zadać pytanie; „Dlaczego w życiu jest tak, a nie inaczej”, ale jakoś nigdy nie mam okazji i odwagi.
Przedszkola, Szpital, Świetlice, Dom Opieki… To kilka, ale na szczęście nie wszystkie instytucję, w których działamy. Robimy wszystko, aby pomóc tym, którzy tego potrzebują a jednocześnie czerpać z tego radość.
Moja pierwsza reakcja na wieść o wolontariacie - muszę tam być- a było to już prawie dwa lata temu. Mnie, osobie, której wszystko się szybko nudzi w tym przypadku jest inaczej. W pierwszej klasie chodziłyśmy z koleżankami do świetlicy, gdzie poznałyśmy dzieci, którym to trzeba było pomóc w lekcjach, dotrzymać towarzystwa i zwyczajnie pograć w jakąś grę. W takich spotkaniach jest mnóstwo momentów, które tak zwyczajnie sprawiają radość. Do tej pory mam w pamięci i chyba nawet tak szybko z niej nie wyleci moment, w którym to dostałam od jednego z podopiecznych tej świetlicy kartkę z kolorowym misiem własnoręcznie narysowanym. Do tej pory widnieje na mojej ścianie.
W tym roku pomagamy w przedszkolu. Przekraczając drzwi atakują nas maluchy, które od razu się przytulają a na ich twarzyczkach widnieje uśmiech. Przedszkole- prawie każdy tam zaczynał, pierwsze znajomości, przyjaźnie, kłótnie. Taki powrót po latach i zarazem także świadomość, że to było dawno temu i już te chwile nie powrócą. A jednak wróciły, choć trochę w innym wydaniu, bo jesteśmy trochę więksi, a świat trochę okropniejszy. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że te dzieciaki stwarzają uśmiech na twojej twarzy i sprawiają, że chce się żyć. Płynie od nich energia, która motywuje do dalszego działania. Taki moment, gdy wszystkie dzieciaki się na ciebie rzucają, a Ty już nie masz siły nic z tym zrobić, śpiewamy STO LAT, bo ktoś kończy cztery latka, pomagamy założyć buciki, bo samemu jeszcze sobie nie radzą i co najważniejsze przytulamy, gdy płyną łezki, bo kolega nie podzielił się zabawką lub coś poszło nie tak jak powinno. Tego tak po prostu się nie zapomina. To są momenty, które się zapisują w pamięci, choć nie wiemy na jak długo. Jednak za każdym razem oglądając zdjęcia na pewno wrócą.
Żeby coś dostać trzeba potrafić również dawać. Najważniejsze płynie z serca. I właśnie między innymi takimi zasadami kierujemy się w Wolontariacie w Zespole Szkół Ekonomicznych. Jak to powiedział Jan Paweł II : „Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.”
Nie zapominamy także o Sybirakach i o Hospicjum z którymi nasza szkoła współpracuje. Pomagamy, gdy tylko nadarzy się okazja. Nasza opiekunka, która prawdopodobnie stara się bardzo, żeby utrzymać wszystko tak jak powinno być, na bieżąco informuje nas o wszystkich akcjach, które są organizowane i na które jesteśmy zaproszeni lub na których potrzebni są wolontariusze. Nigdy nie szukamy żadnych wymówek.
Wspomniałam o opiekunce Naszego Koła Wolontariatu. Pani Anna Kupczyk, pedagog szkolny, człowiek z poczuciem humoru i z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, choć nie zawsze wie, że to jest nie możliwe. Osoba, która chce wiele zdziałać, ale nigdy nie ma czasu i często się gdzieś śpieszy. Często chce jej zadać pytanie; „Dlaczego w życiu jest tak, a nie inaczej”, ale jakoś nigdy nie mam okazji i odwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz