„Przyjaciele moi i przyjaciółki!Nie odkładajcie na później ani piosenek, ani egzaminów, ani dentysty, a przede wszystkim nie odkładajcie na później miłości.Nie mówcie jej "przyjdź jutro, przyjdź pojutrze, dziś nie mam dla ciebie czasu". Bo może się zdarzyć, że otworzysz drzwi, a tam stoi zziębnięta staruszka i mówi "Przepraszam, musiałam pomylić adres..." I pstryk, iskierka gaśnie.”

poniedziałek, 22 września 2014

Tylko Ty decydujesz

To tylko i wyłącznie zależy od Nas,
którą z dróg wybierzemy i w którą stronę się udamy.
Tylko od Nas zależy,
co zrobimy by nie zbłądzić
i nie zawalić tego na czym nam tak cholernie zależy.
To tylko zależy od Nas,
kogo w swoim życiu przyjmiemy w ramiona,
a komu powiemy zwykłe- "żegnaj".
Tylko my wybieramy,
z kim chcemy iść przez życie i komu zaufamy
Tylko my decydujemy o tym,
co się wydarzy jutro i jakie będzie nasze życie.

Pamiętaj,
Sam decydujesz jakim jesteś człowiekiem
Tylko Ty masz tą siłę walki,
której powinien pozazdrościć Ci każdy.
Sam wybierasz i nie pozwól,
by twym życiem rządzili inni...

Gdy upadłeś- wstań
Jak wstaniesz- idź
Gdy będziesz w drodze- podnieś głowę
Jak spojrzysz w górę- uśmiechnij się
Z uśmiechem na twarzy chwytaj każdy kolejny dzień.

sobota, 23 sierpnia 2014

Miało być inaczej

Czarny Anioł- to chyba proste
Dlaczego czarny? Przecież ciągle rosnę!
I znów przegrałam, morze nienawiści
Życzę ci najlepszego, już koniec zawiści

Przecież mogło być inaczej
Lecz Ty wybrałaś
Nie przejmuj się,
ZROZUMIAŁAM

Kolejna noc nastała
Ta ciemność właśnie mnie wybrała
Pod osłoną nocy, wbij nóż mi w serce
Już wolę nie żyć, niż patrzeć przez ręce.

Już było dobrze, już się odzywałaś
Jednak teraz, chyba nagle zapomniałaś
O jednej dziewczynie, z którą przyjaźń Cię łączyła
postawiłaś na inną, a z tamtą się zakończyła.

"Nie mam czasu" lub zwykła cisza
a ja nadal czekam na zwykły sygnał
Dźwięk SMS-a budzi mnie nad ranem
Lecz, to nie Ty, to nie Twoje zdanie...

niedziela, 22 czerwca 2014

Nuda

Czy my jesteśmy leniwi? Jakby się tak nad tym szerzej zastanowić to można by się kłócić. Zdania na ten temat są podzielone, bo przecież są i tacy, którzy twierdzą iż siedzenie całymi dniami przed TV i objadanie się różnymi chipsami to nie jest lenistwo, a raczej odpoczynek po ciężkiej pracy. No tak, ale co było tą pracą? Sen, czy może gry komputerowe? Przejdźmy do rzeczy. Chodzi mi o dzisiejszą młodzież i ich zachowanie, chyba raczej powinnam napisać i nasze zachowanie, bo przecież i ja należę do tej grupy osób.
Pewnego dnia jadąc autobusem do szkoły usłyszałam jedno zdanie od szesnastolatka, brzmiało ono mniej więcej tak „Jak ja wytrzymam tych kilka sobót bez imprezy? Już tydzień temu siedziałem w domu i nie wiedziałem, co mam robić” – jak dla mnie wydało się to trochę chore. TO oznacza, ze ten chłopak, co weekend imprezuje po jakiś dyskotekach? Sobota w sobotę? Ale to nie tylko on, wystarczy wejść na Facebooka w weekend i tam można wyczytać posty typu : Manhattan z ekipą lub Magnes z najlepszymi. Niesamowicie się robi słodko. Dobra już w wieku 16 lat mają szalone życie, ciekawa jestem jak będzie, gdy dosięgną dwudziestki.
Odrębnym tematem jest już wyżej wspomniany Facebook. Wiele razy słyszałam już „co wy w tym widzicie?” „Jak możecie przesiadywać tam godzinami?” Faktycznie ludzie w wieku nastu lat coś w tym wiedzą, potrafią godzinami siedzieć przed komputerem i surfować po necie. Różnego rodzaju gry, portale społecznościowe, czaty i wiele innych. Najwięcej to w tym wszystkim chodzi chyba o zabicie czasu.  Ale dzięki temu również dowiadujemy się co słychać u znajomych, zapewniamy sobie rozrywkę  i właśnie w ten sposób mija godzina za godziną.
Czy właśnie w ten sposób jest widziana dzisiejsza młodzież? Przez dużą liczbę osób na pewno tak. Spójrzmy jednak z innej strony. Co my mamy robić? W mieście jest mnóstwo możliwości można iść do kina, do parku, są Orliki… A na wsi? Gdy latem mam ochotę porzucać sobie piłkę do kosza muszę najpierw wsiąść na rower by dojechać pięć kilometrów i znaleźć się na „boisku” do koszykówki. Dlaczego w cudzysłowie? Ostatnio, gdy tam byłam to na tym betonie można było przebić piłkę. No cóż, po trudnych zmaganiach jednak sobie pograłam.
Więc czy to tylko my jesteśmy źli? Większość młodzieży naprzeciw stereotypom nie są takimi, jakimi się wydają. Trochę inicjatywy ze strony władz i od razu było by lepiej. Przecież dzieci i młodzież się mieszkają tylko w miasta, ale jest również takie coś jak wieś. Według moich obserwacji można nawet wywnioskować, że ci ze wsi na to wszystko nawet czasami bardziej zasługują, bo potrafią się stosowniej zachować w danej sytuacji niż miastowi, którzy myślą że wszystko mogą.

My nie jesteśmy leniwcami, którzy by tylko się wgapiali w monitor, to brak perspektyw nas zatrzymuje. 

Wolontariat

Cym jest pomoc? Nieraz wystarczy tylko chwycić za dłoń, wtedy nie znając powodu smutku drugiemu robi się lepiej na duszy. Czy zatem właśnie o to chodzi w wolontariacie. TEŻ. Ale i nie tylko.  Chodzi o obecność, o zainteresowanie i czasami tylko o uśmiech. W naszej okolicy jest wiele osób, które właśnie na to czekają i My staramy się robić wszystko, aby tak właśnie się działo.
Przedszkola, Szpital, Świetlice, Dom Opieki…  To kilka, ale na szczęście nie wszystkie instytucję, w których działamy. Robimy wszystko, aby pomóc tym, którzy tego potrzebują a jednocześnie czerpać z tego radość.
Moja pierwsza reakcja na wieść o wolontariacie - muszę tam być- a było to już prawie dwa lata temu. Mnie, osobie, której wszystko się szybko nudzi w tym przypadku jest inaczej. W pierwszej klasie chodziłyśmy z koleżankami do świetlicy, gdzie poznałyśmy dzieci, którym to trzeba było pomóc w lekcjach, dotrzymać towarzystwa i zwyczajnie pograć w jakąś grę. W takich spotkaniach jest mnóstwo momentów, które tak zwyczajnie sprawiają radość. Do tej pory mam w pamięci i chyba nawet tak szybko z niej nie wyleci moment, w którym to dostałam od jednego z podopiecznych tej świetlicy kartkę z kolorowym misiem własnoręcznie narysowanym. Do tej pory widnieje na mojej ścianie.
W tym roku pomagamy w przedszkolu. Przekraczając drzwi atakują nas maluchy, które od razu się przytulają a na ich twarzyczkach widnieje uśmiech.  Przedszkole- prawie każdy tam zaczynał, pierwsze znajomości, przyjaźnie, kłótnie. Taki powrót po latach i zarazem także świadomość, że to było dawno temu i już te chwile nie powrócą. A jednak wróciły, choć trochę w innym wydaniu, bo jesteśmy trochę więksi, a świat trochę okropniejszy. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że te dzieciaki stwarzają uśmiech na twojej twarzy i sprawiają, że chce się żyć. Płynie od nich energia, która motywuje do dalszego działania. Taki moment, gdy wszystkie dzieciaki się na ciebie rzucają, a Ty już nie masz siły nic z tym zrobić, śpiewamy STO LAT, bo ktoś kończy cztery latka, pomagamy założyć buciki, bo samemu jeszcze sobie nie radzą i co najważniejsze przytulamy, gdy płyną łezki, bo kolega nie podzielił się zabawką lub coś poszło nie tak jak powinno. Tego tak po prostu się nie zapomina. To są momenty, które się zapisują w pamięci, choć nie wiemy na jak długo. Jednak za każdym razem oglądając zdjęcia na pewno wrócą.
Żeby coś dostać trzeba potrafić również dawać. Najważniejsze płynie z serca. I właśnie między innymi takimi zasadami kierujemy się w Wolontariacie w Zespole Szkół Ekonomicznych. Jak to powiedział Jan Paweł II : „Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.”
Nie zapominamy także o Sybirakach i o Hospicjum z którymi nasza szkoła współpracuje.  Pomagamy, gdy tylko nadarzy się okazja. Nasza opiekunka, która prawdopodobnie stara się bardzo, żeby utrzymać wszystko tak jak powinno być, na bieżąco informuje nas o wszystkich akcjach, które są organizowane i na które jesteśmy zaproszeni lub na których potrzebni są wolontariusze. Nigdy nie szukamy żadnych wymówek.
Wspomniałam o opiekunce Naszego Koła Wolontariatu. Pani Anna Kupczyk, pedagog szkolny, człowiek z poczuciem humoru i z nadzieją, że wszystko będzie dobrze, choć nie zawsze wie, że to jest nie możliwe. Osoba, która chce wiele zdziałać, ale nigdy nie ma czasu i często się gdzieś śpieszy. Często chce jej zadać pytanie; „Dlaczego w życiu jest tak, a nie inaczej”, ale jakoś nigdy nie mam okazji i odwagi. 

piątek, 25 kwietnia 2014

Jest wśród Nas

Czy stanąłeś kiedyś na skrzyżowaniu
I zastanowiłeś się, w którą stronę pójść?
Czy kiedykolwiek miałeś zddecydować ,
Co w danej chwili zrobić?
Czy w jakiejś sytuacji zadałeś sobie pytanie,
„Dlaczego wybrano mnie?”
Za każdym razem kierujesz się sercem
Czy zastanawiałeś się
Dlaczego tak, a nie inaczej?
Bo ktoś nad Tobą czuwa
Czy w dwutysięcznym piątym, gdy odchodził
Zadałeś pytanie „Dlaczego Bóg Go wezwał”
A może zrobił to dlatego
By miał większą siłę
By Jan Paweł II potrafił pomóc wszystkim
Jest teraz z Nami
W słowach i gestach
Przy podejmowaniu wszystkich decyzji
On nadal się o Nas troszczy

Mimo że odszedł
To przecież wciąż jest z Nami

Napisane jest

Napisane jest – „nie kłam”
A i tak kłamiesz
Napisane jest-   „nie zabijaj”
A gdy przyjdzie ta chwila,
Gdy wbije się w ciebie zazdrość
To i tak zabijesz.
On nauczał byś przebaczał
A gdy spojrzysz drugiemu w oczy,
Nie masz sił powiedzieć „przepraszam”
A co dopiero- „wybaczam”
Był taki człowiek,
który nie przestawał wierzyć,
który potrafił przebaczyć,
który potrafił kochać.
Jan Paweł II
Człowiek z polskim sercem,
Człowiek z wielkim sercem!
Papież dla którego nie było rzeczy niemorzliwych

Nawet w najmniejszym miejscu o Nim słyszeli
Więc nie pozwólmy by Tu
W Naszym rodzinnym mieście
Słuch o Nim zaginął

środa, 16 kwietnia 2014

Ahhh te baby

Pewnego bardzo słonecznego dnia pewna pani wyszła na spacer, a wtedy padał deszcz. Gdy weszła do parku postanowiła zostać na plaży. Tej pani Kazia było na imię. Blondynka z długimi czarnymi włosami o błękitnych, bardzo ciemnych oczach. Kobieta bardzo wiekowa już była, lecz na fitness często chodziła. Biegać się tam nauczyła i pompek zawsze dużo robiła. U szczytu Śnieżki Kazia Kazia zobaczyła. Nie mogła go szybko dogonić, bo przecież o lasce chodziła. Wołała, krzyczała… o on nic, bo przecież głuchy i nic nie słyszy. Kazia się nie poddała, biegła i sapała, aż w końcu Kazia dorwała. Zapytała z powagą, czemu nie słyszy, bardzo się z niego śmiała. A on na to, że słuchawki w uszach i muzyka zagłuszała.  W sumie Kazia i tak Kazia nie lubiła, więc go nawet nie zagadała.  Tego właśnie dnia, gdy bezchmurne niebo było pani Kazia właśnie taką oto przygodę miała, aż się od tego wszystkiego po kichała. Szybko do domu potupała i w pamiętniku dzień cały opisała….

Czynniki wpływające na rozwój Ostrowa i okolic

Opisać czynniki wpływające na rozwój miasta, w którym przebywam prawie każdego dnia oraz jego okolic, przyznaje zadanie nie proste, jednak postaram się zrobić to tak, aby było prosto i zrozumiale dla każdego człowieka. Co prawda mam dopiero siedemnaście lat i nie mam zbyt dużej wiedzy na ten temat, ale mam swoje przemyślenia i na nich będę kierować swoje zdanie.
Czynniki wpływające na rozwój… czyli co zrobić, by nasza okolica się rozwinęła. Trzeba inwestować tak by nie zbankrutować. Trzeba wziąć pod uwagę, że dziś to młodzież jest najliczniejszą grupą społeczną. A co młodzież może robić w Ostrowie popołudniami? Jest piątek, po całym tygodniu szkoły chcemy gdzieś iść, pytanie jedno: gdzie? Galerie zbudowali kilometry od centrum, postawili skate park, ale nawet nie wiem gdzie. Przydałoby się miejsce, w którym można posiedzieć i pogadać i z którego korzystanie nie będzie kosztowne. Wiem, że młodzież w oczach dorosłych nie jest dobrze postrzegana. Ludzie dziś głównie kierują się stereotypami, ale nie wszystkich należy wkładać do jednego worka. Są ci źli, ale są i dobrzy, nie należy ich pomijać w czymkolwiek tylko, dlatego, że jakiś jeden koleś zdemolował przystanek. Nawet zły człowiek w głębi może być dobry. Pamiętajmy, że takie atrakcje będą przyciągać mieszkańców innych miast, a to najważniejsze w rozwoju, by ściągać konkurencje do siebie.
Turystyka. Mamy przecież w mieście i w okolicach mnóstwo budynków, które są po pierwsze przepiękne, ale także i niektóre z nich są zabytkami. Co prawda to niezbyt przekonujący fakt, ale mamy najstarszy w całej Polsce cmentarz katolicki. Wiem, wiem… tym nie zachęcimy. Ale jest jeszcze Synagoga, są kościoły, jest piękny rynek z ciągle spragnionym kawy panem Stefanem, zielenisty park miejski… Czy nie było by cudownie gdyby w tych miejscach coś się działo? Czy akcja MILKI przytul mnie, nie zrobiła frajdy? Nie dosyć, że mieszkańcy się dobrze bawili, to jeszcze przywołaliśmy do siebie ludzi z sąsiednich miast. Takich okazji powinno być więcej.  Władze miasta wraz z mieszkańcami powinni tworzyć więcej sytuacji do spojenia mieszkańców. Koncerty, zabawy, festiwale, maratony. Tego powinno być więcej. 

Reasumując. Mamy duże, piękne miasto, któremu wystarczy więcej ruchu. Mamy mnóstwo utalentowanych ludzi zarówno młodych jak i starszych powinniśmy z tego skorzystać i coś z tym zrobić. Stwórzmy miłą, rodzinną atmosferę, która będzie naszą wizytówką i która będzie przyciągać naszych sąsiadów, a to stworzy wiele możliwości i wpłynie na rozwój miasta.

P.S Taka tam praca pisana na szybkiego, za którą wygrałam pen diva i bezpłatny masaż twarzy. Muszę na niego iść kiedyś to się zrelaksuję :)

czwartek, 27 lutego 2014

Jest to coś więcej

Czy dzisiaj jedno słowo może także wiele znaczyć? Żyjemy w czasach, gdzie liczą się pieniądze, dobre wykształcenie, posada… A gdzie w tym wszystkim miejsce dla drugiego człowieka? Gdzie jest miejsce dla kogoś, kto poda dłoń, gdy wszystko się będzie walić? No tak, ale z drugiej strony, czy jest jeszcze na tym świecie człowiek, który będzie chciał wyciągnąć do ciebie rękę?
Pełno pytań, a czy czytając je odpowiedziałeś sobie mój drogi czytelniku, na choć jedno z nich? Jestem na tym świecie już od nieco ponad siedemnastu lat, niektórzy powiedzą, że długo, inni zaś, że krótko. Ja jednak wiem, że jest to wystarczająco dugo, by umieć stwierdzić jedną rzecz. Ludzi nie interesuje to, że ciebie zaboli, a ważne jest to, że oni wyjdą z tego cało. Egoizm- tak to się chyba nazywa. Inaczej mówiąc- po trupach do celu. Nie potrafię zrozumieć tylko jednego, dlaczego tak właśnie jest. Gdy coś potrzebujemy jesteśmy mili i potrafimy się nawet odezwać, powiedzieć głupie „cześć”, zapytać - „co tam u ciebie?”  nawet potrafimy cierpliwie wysłuchać odpowiedzi. Gdy jednak nic nie potrzebujemy to zapominamy nawet o najbliższych osobach, bo po co się odzywać, pisać sms’y jeżeli nie ma w tym żadnego interesu? Bezsensowne. Strata czasu, a przecież czas w dzisiejszych czasach jest nad wyraz cenny.
Tak szczerze, z ręką na sercu, sami przed sobą przyznajcie się, kto tak nie robi? Czy w tym pośpiechu nie zapominamy o swoich najbliższych? Nie warto by było tak bez przyczyny, w biały dzień zadzwonić i zapytać, „co słychać?” Mogę się założyć, że odbiorcy byłoby bardzo miło, a uśmiech zawidniałby na jego twarzy. Może i weźmiecie mnie za jakąś sentymentalną nastolatką, owszem chyba nawet taka jestem, ale to nie zmienia faktu, że należę do tej grupy ludzi, którym zależy na przyjaźni. A to słowo składające się z ośmiu liter nie jest zwykłym słowem, a czymś więcej. Czymś, o co należy dbać każdego dnia, zarówno w chorobie, smutku, rozpaczy jak i depresji. To coś, co nie leży na ulicy, a aby to osiągnąć trzeba walczyć. Jest to uczucie bezinteresowne i nie należy go odbierać, jako coś, dzięki czemu możemy wiele zyskać. Bo przecież żeby być kimś wielkim należy również dawać, a nie tylko brać. Zastanówcie się, co znaczy dla nas przyjaźń, a jeżeli nie wiecie nie używajcie tego słowa zbyt często. Bo nawet nie zdając sobie z tego sprawy, możecie wiele osób zranić, nawet o tym nie wiedząc. Pamiętajcie o swojej przyjaźni i nie tylko wtedy, gdy coś potrzebujecie. Nawet teraz, wyciągnij telefon i zadzwoń, założę się, że usłyszysz w słuchawce zdziwienie, ale i także radość.

Przekaz

Kiedy tak na Ciebie patrzę
Oczy otwieram szerzej
Ciągle zastanawiam się jeszcze czy
Hipopotam zrobi na Tobie wrażenie?
Ale już nic mnie nie zaskoczy
Może jedynie…. Mój świat bez Ciebie.

Cokolwiek powiesz
I cokolwiek zrobisz
Efektów doczekać się nie mogę
Bo dzięki Tobie kolorowe życie mam
I nawet do końca świata
Einsteinem Twoim mogę być

Mam dl Ciebie małą niespodziankę
I myślę, że teraz uśmiech znajdzie miejsce na twej twarzy
Spoglądnij na pierwsze literki każdego wersu
I ułóż obok siebie

Uwierzysz mi?

Monolog do ukochanej

Nie odchodź!
Rozumiesz?
Nie możesz mnie teraz zostawić?
Nie masz sił?
Ja Ci oddam swoje
Ale proszę nie zostawiaj mnie teraz
Nie teraz, gdy poznałem znaczenie słowa miłość
Nie, gdy chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego…

Nie możesz odejść
Obiecuję, że cię nigdy nie zostawię
Ale i ty mnie nie zostawiaj!
Chcesz się tak po prostu poddać?
Przekreślić to, co jest między nami?
Chcesz zwyczajnie odpuścić?

Tylko, że ja bez ciebie nie potrafię
Nie umiem normalnie funkcjonować
Nie możesz!!!
Rozumiesz?
Proszę, NIE!!
                Jednak odeszła
                Pozostał sam
                Lecz nie na długo
                Nie zniósł tej samotności
                Odszedł do Niej
                Spotkali się Tam
U bram nieba

                I już na zawsze pozostaną razem…

Nasz wspólny rejs

Tyle chciałabym CI dać
Lecz jakże ja mało posiadam
Daj mi jednak ostatnią szansę
Wtedy nawet na księżyc Cię zabiorę

W nasz jedyny prawdziwy rejs
Daj mi, choć trochę czasu
A opłyniemy Ziemię dookoła
Prowadzić Nas będą gwiazdy
W ten Nasz ukryty ląd

Przy drodze mlecznej wyznam
Jak bardzo Cię kocham
Jak wiele potrafię dla Ciebie zrobić
Jak dużo jestem w stanie oddać
A gwiazdy będą świadkiem

Ale daj mi, choć tę jedną, ostatnią szansę
A wtedy nawet, gdy zwątpisz
Ja się nie poddam
I nie odpuszczę
Zabiorę Cię tam gdzie nikt jeszcze nie doleciał

W ten podniebny świat 

Chcę

Chcę jeszcze, choć raz usłyszeć Twój głos
Jak krzyczysz, wołasz
lub płaczesz
Chcę byś jeszcze raz stanął naprzeciw mnie
I powiedział jak bardzo Mnie kochasz
Lub nienawidzisz
Chcę jeszcze, choć raz spojrzeć w twe oczy
I wyczytać z nich Twoje myśli
lub słowa
Chcę być blisko Ciebie zawsze
I mimo wszystko
Chcę by moje ramie było chusteczką
Dla twoich oczu
Chcę by moje ciało było poduszką
Dla twojej głowy
Chcę bym to ja
Dla Ciebie

Był wszystkim

Odpowiedź

Zapytałeś, „Czym jest miłość?”
Miłość to nie głupie „Kocham Cie” w pochmurny dzień
Nie jest to różyczka, którą otrzymałam od Ciebie na walentynki
To nie romantyczna kolacja w Naszą rocznice
Nie jest to również wspólny wypad na dyskotekę
Miłość powiadasz?
To nie serduszko, które narysowałeś podczas wspólnej nauki
Również nie bluza, którą mi zarzuciłeś zimnym wieczorem
Nie jest to również zazdrość, która Cię często dopada
To nie nasze inicjały wyryte na pniu drzewa otoczone sercem

Miłość jest wtedy, gdy mimo piątej godziny odbierzesz telefon
I będziesz wysłuchiwał mojego przeklinania na świat
Wtedy, gdy zamiast patrzeć jak płaczę będziesz płakał wraz ze mną
Wtedy, gdy przybiegniesz do mnie tylko po to, by powiedzieć „Dobranoc”
Wtedy, gdy podczas choroby nie obrzydzisz się moim widokiem
A staniesz obok, powiesz „Będzie dobrze” i mnie po prostu przytulisz
Jest uczuciem, które będzie trwać mimo wszystko
Jest wyznaniem, które nigdy nie zmienia swego przekazu
Jest po prostu TOBĄ


piątek, 10 stycznia 2014

Powstanie miłości

Najpierw była nicość.
Z nicości kamień powstał, kamieniowaty z kamienia łupanego i życzliwości małomównej,
a potem wypowiedział słowo, które kształt uczyniło i ciało powstało,
ciało koloru nijakiego było i oczy miało z ciała powstało drugie ciało
co usta miało i inne było niż pierwsze ciało ale wciąż takie samo.
W końcu człowiekiem jedno nazwano, a ludźmi oboje, bo człowieki
to nie pasowało, choć ładnie przecież brzmiało.
Człowiek  i człowieczka imię dostało ale nikt nie pamięta jak się ono miało
bo kamień był nadal lecz już nie mówił tylko siedział.
Gdy ciało do ciała się przyciągało to, to drugie ciało uciekało
i nic nie miało choć tamto miało, a przecież takie samo bywało.
Gdy jedno odjeżdżało drugie płakało i trzecie się zjawiało
skąd trzecie nie wiemy pewnie z nicości powstało
i przepaść zazdrości utrzymało.
Pierwsze ciało gdy już potem wrócić chciało
to trzecie już tak łatwo nie podarowało bo się zakochało
ale przecież pierwsze też to trzymało
i drugie wybrać nie umiało jednak pierwsze wybrało
bo się z nim lepiej gadało i nieźle się im miało
I tak miłość narodziła się z nicości kamienia

czwartek, 2 stycznia 2014

W obliczu śmierci

Nudne niedzielne popołudnie jak zwykle spędzała na bezsensownym leżeniu na łóżku i wpatrywaniu się w sufit. Co z tego, że w plecaku są zeszyty z zadaniem domowym, lektura do przeczytania, a pokój przydałoby się posprzątać, przecież kolejna jedynka nie zaszkodzi, streszczenie da radę przeczytać na przerwie w pięć minut, a pokój prędzej czy później i tak się pobrudzi.
Takie właśnie podejście do swojego życia miała Ania. Nastolatka, która nawet w nieodpowiednim momencie potrafi wykrzyczeć, co na dany temat myśli. Jest szczera do bólu, co przysparza jej czasami mnóstwo problemów, ale przecież kto by się tym przejmował. Przecież świata nie da się zrozumieć, a ludzie zawsze byli, są i będą zapatrzonymi w siebie egoistami.
W każdą niedziele późnym popołudniem jechała wraz z mamą w odwiedziny do babci. Jeszcze tydzień temu cieszyła się tym faktem, był to jedyny moment w całym dniu, który przynosił radość. Jeszcze to okrągłe siedem dni temu powiedziała „tak”, po czym wskoczyła w buty i wyruszyły obie w drogę. To jest to, czego nienawidziła w tych wyjazdach najbardziej. Siedzenia dwudziestu minut w samochodzie sam na sam z mamą. Nigdy nie lubiła z nią rozmawiać, nigdy nie potrafiła pójść do niej z jakimkolwiek problemem, wolała tak po prostu dusić to w sobie. Może to brak zaufania, a może po prostu brak chęci kipiący po obu stronach. Więc droga w obie strony zawsze mijała w milczeniu.
Lecz dziś było inaczej. Nie zgodziła się, gdy mam zapukała do pokoju Ania po prostu odmówiła. Coś się z nią stało i sama do końca nie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Taka pustka wewnątrz, bezradność i niechęć do świata. Wpatrywała się tylko w okno jak samochód właśnie przejeżdża przez bramę.
Słychać było tylko uderzenie, niewiarygodnie mocny huk, który odbijał się echem o pobliskich budynkach. Takiego odgłosu się niezapomniana on na zawsze pozostaje w głowie. Gdy po raz kolejny spojrzała w okno było już za późno. Zauważyła jedynie dym unoszący się z nad maski niebieskiego opla. Przecież to był ich samochód. Nie potrafiła wydobyć z siebie racjonalnych myśli. Pobiegła. Szybciej niż zwykle pokonała schody, a później dystans, jaki dzielił ją od całego zdarzenia. Nadal nie wierzyła, nie chciała wierzyć, że to samochód jej mamy. Może to zwykła pomyłka. Przyszli sąsiedzi, już tam są, bezczelnie otwierają drzwi do nie swojego samochodu. Co oni robią? Przecież tak nie można. Podbiegła. Słyszy tylko „przesuń się”, „odejdź stąd”… Jednak ją ujrzała. TO ona, cała we krwi, ale mimo to się uśmiechała, miała zamknięte oczy i wyglądała jakby śniła o czymś przyjemnym. Przecież na pewno tylko śpi. Nic jej się nie stało, nic nie mogło się jej stać, przecież to jej mama. Próbuje się przedrzeć, dostać się do niej, przepycha się do niej już jest tak, blisko, gdy nagle czuje uchwyt, ktoś ją zatrzymał. To sąsiad, ten palant z naprzeciwka próbuje ją powstrzymać, co on sobie myśli? To nie jego mama, ale jej, przecież ma prawo. Zagląda, co się tam dzieje, położyli ją na ziemi i jakiś facet, którego nawet nie zna ją reanimuje. Po co przecież ona żyje. Nie odeszła. Ona to wie, nie mogła odejść, to jej mama, Nie zostawiłaby jej. Nie mogłaby! Słyszy karetkę. Ten okropny sygnał, którego nigdy nie lubiła przerażająco trafia do jej uszu. Nadal pragnie się wyrwać z ucisku sąsiada, którego zna tylko z widzenia, krzyczy, pragnąc się uwolnić, ale on nawet nie drgnie. Dźwięk ucichł, w karetki wysiada 3 mężczyzn ubranych na czerwono z jakimiś torbami w rękach. Idą do niej. Z jakiej racji do niej podchodzą? Przecież jej nie znają! Przykucnęli obok nie, coś robią po chwili przestali, patrzą jeden na drugiego i kiwają głową. Nie mogą! Dlaczego tak kiwają? Przecież to jeszcze nie koniec, to nie może być koniec! Tak nigdy nie wygląda koniec! Wściekła wydarła się z objęć sąsiada i dobiega do mamy. Ludzie na nią patrzą, szepczą coś do siebie, a niech mówią, ma to w dupie.
- Zróbcie coś!- prosi panów w czerwonych strojach- przecież po to przyjechaliście. Dlaczego nic nie robicie? Przecież ona żyje! Ona nie odeszła, uratujcie ją no!!!!
-Przykro mi- tylko tyle usłyszała.
Tylko na tyle ich było stać! Na głupie „przykro mi”, które w niczym nie pomoże.
- Mam gdzieś wasze „przykro mi” macie ją uratować!- Bezradna wtula się w matkę nie wiedząc, co ma dalej zrobić. Czy tak już pozostaną razem?
Nagle czuje kogoś ręce na swoim ramieniu. To on, ten, co pierwszy zaczął machać głową, ten, który jako pierwszy nie dał jej szans. Rzuca się na niego z pięściami, On chwyta ją za obie dłonie:
-Uspokój się, nic nie mogłem zrobić.
Później działo się wszystko bardzo szybko, dostała leki uspokajające, zaprowadzona do własnego pokoju zapadła w sen. Rano, gdy się zbudziła, zamiast iść do szkoły została w domu. Nie była w stanie. Nie potrafiła pozbierać myśli. Wszystko było niczym. Brak czegoś przysparzał ogromny ból. Brak jednej osoby spowodował jeszcze większą pustkę w sercu. Mijała godzina za godziną, bólu nie ubywało, a tęsknoty przybywało. Oczy zmęczone zamykały się same, lecz na sen nie było je stać. Czasu uciekał, lecz kogo by to interesowało. Zabrzmiał dzwonek. Nie chciała nikogo. Pragnęła samotności, ciszy, spokoju. Jednak otworzyła. Stała tam Malwina. Kiedyś były bardzo bliskimi przyjaciółkami, jednak ostatni czas pokazał, że ludzie przychodzą tylko, gdy czegoś potrzebują. Ania się starała, żeby ich przyjaźń przetrwała, lecz do tego potrzeba siły obu stron, a ze strony Malwiny nie zauważała chęci. Zostawiły to tak jak jest. Coraz mniej rozmów, wspólnych tematów, wypadów na miasto.
- Jak się czujesz?
- Słucham? Przychodzisz jakby nigdy nic i pytasz jak się czuję? Na co dzień nic, nawet głupiego „cześć” od ciebie nie usłyszę, a teraz przychodzisz by zapytać jak się czuję?
-O co Ci chodzi?
- O co mi chodzi? A o co tobie chodzi? Teraz przychodzisz jako najlepsza przyjaciółka? Teraz się zjawiasz? Tak to mnie mijałaś bez słowa, a teraz okazujesz swoje serce? A może po prostu przychodzisz po to by się dowiedzieć, co tak na prawdę się tam stało? Niestety zawiodę cię nie widziałam tego, nie opowiem ci- dziewczyna ze łzami w oczach patrzyła na przyjaciółkę i już żałowała tego, co przed chwilą powiedziała.
- Przestań, przecież ja zawsze byłam obok….
-Tak- przerwała jej- jakoś nie zauważyłam. Wiesz, co zaczynam żałować! Ja też miałam być w tym samochodzie, to ja tam wczoraj miałam zginąć nie mama. Ja miałam pożegnać się z tym światem, nie ona! Dla wszystkich byłoby lepiej! Mielibyście wszyscy święty spokój!
- Co ty opowiadasz?
- Daj mi spokój!- Nastolatka nie przestawiając płakać zamknęła drzwi.
 Malwina jeszcze dobijała się do drzwi, chciała porozmawiać, lecz nie dostała swojej szansy. Nie mogła nic więcej zrobić, postanowiła, że spróbuje może jutro.
Mijała kolejna noc, tym razem nieprzespana. Wyrzuty sumienia nie pozwalały nawet na chwilę odpoczynku. To ona także miała być w tym samochodzie, to jej pisany był ten los. Wcześniej poznała przyczyny wypadku, mama była bez psów. Jechała ulicą, a z naprzeciwka inny kierowca wpadł w poślizg. Gdyby wyjechała dwie minuty później, byłoby już po całym zdarzeniu. Gdyby przecież Ania zdecydowała się jechać to zanim by się ubrała i wsiadła do samochodu do niczego by nie doszło. Gdyby zamiast „nie” powiedziała „tak” wszystko byłoby inaczej, a życie toczyłoby się dalej. Gdyby. Czas mijał powoli, bezsenność sprawiła, że minuty się przedłużały, nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Nie miała pomysłu na swoje dalsze życie. Ubrała się, wyszła na dwór i wyciągnęła komórkę. Przeszukała cały spis kontaktów i zdała sobie sprawę, że nie ma osoby, do której mogłaby zadzwonić i pogadać. Ruszyła w drogę. Może to instynkt, jakaś siła wewnątrz kazała jej wybrać ten kierunek. Stanęła przed zielonym domem z numerem 57. Mimo godziny trzeciej na zegarze światło w oknie nadal było zapalone, zapukała. Po chwili otworzyła jej kobieta, która była mniej więcej w wieku jej mamy. Kobieta, którą mijała, co dzień w szkolnych korytarzach.
- A co ty tu robisz?- Usłyszała zdziwiony głos kobiety.
- Przeszkadzam?
- Właśnie kładłam się spać….
-No właśnie- przerwała Ania- to Ne pora na odwiedziny, Nie powinnam tu przychodzić.
-Jak już tu jesteś to wchodź i nie marudź.
Dziewczyna długo nie protestowała, bo jednak coś ją tu przyciągnęło. W głębi duszy wierzyła, że ta rozmowa jej choć trochę pomoże.
Monika- nauczycielka w szkole, do której chodziła Ania. To właśnie ją odwiedziła. Co prawda nie mała z nią bliskich kontaktów, nawet rzadko kiedy zamieniały ze sobą kilka słów. Łączyło je to, że spędzały codziennie 45 minut w tej samej klasie. Jedna mówiła, druga słuchała.
- Co cię do mnie sprowadza- zaczęła Monika, gdy już obie usiadły w salonie.
- Szczerze to sama nie wiem. Pomyślałam, że pani mnie zrozumie, że pani będzie odpowiednią osobą do rozmowy. Jeśli przeszkadzam, to naprawdę mogę już pójść.
- Nie przeszkadzasz. Może się czegoś napijesz? Wiem zrobię mam gorącej czekolady!- po czym wstała i udała się do kuchni. Wróciła dość szybko z dwoma kubkami ciemnego, gorącego napoju.
- bardzo mi przykro z powodu twojej mamy….
- Tak. Każdy to mówi!- po raz kolejny Ania weszła jej w słowo- ale tak naprawdę nikomu nie jest przykro, ludzie tak mówią, żeby zrobiło mi się miło, a wgłębi duszy dziękują Bogu, że nie ich to spotkało. Ale to w niczym nie pomaga! Nikt nie wie, co ja czuje!
- Masz racje nikt nie wie i nie jest nawet w stanie wiedzieć, co w tej chwili czujesz. Tylko pamiętaj, że każdy w swoim życiu ma jakiś krzyż, którego nosi na swoim ramieniu. Każdego człowieka życie doświadcza czymś innym.
- To dlaczego mi się trafił akurat taki los, że najpierw tracę tatę, później mamę, a teraz zostaję sama? Gdzie jest sprawiedliwość?
- Na to pytanie ci nie odpowiem, tą odpowiedź zna tylko Bóg, tylko on wie, o co w tym wszystkim chodzi.
- Bóg, Bóg, Bóg… a jeśli jego w ogóle tam nie ma? Łudzimy się tylko, ze nad nami panuję, a tak naprawdę to las o nas decyduje.
- Owszem może tak być i nigdy nie udowodnimy jak jest naprawdę, ale o to właśnie chodzi, bo przecież przy życiu trzyma nas wiara. To od nas zależy, w którą stronę ją pokierujemy. Ja wierze, że Bóg istnieje i że to On nam wyznacza ścieżki w życiu.
- W takim razie na mojej ścieżce jest ogromny pagórek, na który nie dam rady wejść.
- Jeśli się czegoś bardzo chce to można zrobić wszystko
- Właśnie, jeśli się chce, a ja chyba już niczego nie chce. Mam po prostu dosyć, tak o! Mam dość bycia tą najgorszą. Mam dość sytuacji, które dzieją się przeze mnie, bo wszystko to, co najgorsze jest przeze mnie.
- Nie mów tak, to nie prawa.
- Nie? Trzy lata temu, gdy odszedł mój tata… Wie pani, dlaczego? Słyszałam ich rozmowę! Słyszałam na własne uszy, że wszystko się zepsuło, gdy tylko przyszłam na świat, że pokrzyżowałam jego plany, że zmarnował to 15 lat na siedzenie z nami. Nie wiedział, że to słyszałam, może i szkoda. Chciałabym mu spojrzeć wtedy prosto w oczy, ale jednak nie miałam odwagi. Zawalił mi się świat! Nie wie pani jak to jest usłyszeć od ojca, że jesteś dla niego przeszkodą. Wtedy wszystko się zmieniło.
- Ale to nie była twoja wina, nie możesz się tym zadręczać, to była tylko i wyłącznie wina twojego taty, to on od samego początku popełnił błąd. I to była jego wina. Siebie nie masz prawa o to obwiniać.
- A co z mamą? Co tydzień byłam w tym samochodzie, dlaczego teraz odmówiłam? Jakbym nie odmówiła wszystko potoczyłoby się inaczej! Dosłownie wszystko, albo nie doszłoby do wypadku, albo mnie także nie byłoby na tym świecie.
- Nie możesz tak mówić to, że tu jesteśmy coś oznacza. Do jest dar, którym każdy człowiek został obdarowany. Wiem, że teraz nie jest ci lekko, nikomu w takiej sytuacji by nie było. Ale pamiętaj, w życiu nie zawsze jest kolorowo. Jak już wspomniałaś na drodze zdarzają się pagórki i o to w tym wszystkim chodzi, żeby mieć w sobie siłę by na nie się wspiąć, by pokonać swój Everest. O to właśnie w życiu chodzi, żeby nie poddawać się nigdy. Bo o najtrudniejszych chwilach wychodzi słońce i później jest już z górki.
Obie zamilkły, poczym spojrzały na zegarek, a na nim wskazówki pokazywały godzinę piątą. Zasiedziały się, a przecież za nieco ponad dwie godziny trzeba będzie wstać. Tak też się pożegnały.
Ania dużo rozmyślała o tej rozmowie i o przekazie, którym pragnęła się z nią podzielić nauczycielka. Nie od razu wszystko zrozumiała. Potrzebowała czasu by wszystko do niej dotarło, zrozumiała jednak, że śmierć bliskiej osoby nie zawsze oznacza jej utratę. To tylko od nas zależy jak pokierujemy swoim życiem. Jest mnóstwo osób, które dzień w dzień mają swoje, niekoniecznie lepsze od niej życie. W szkole także postanowiła zamienić kilka zdań z panią Moniką. Bardzo pomogło jej pojawienie się takiej osoby w życiu, która szczerze powie, co myśli na dany temat i udzieli kilku życiowych rad.
Po czterech dniach wraz z pomocą krewnych odbył się pogrzeb, na którym Ania wygłosiła mowę żegnając się w niej z mamą. Lecz nie na zawsze:

Nie zdążyłam się nawet z tobą pożegnać! Wiesz jak to bardzo bolało? Wiesz, ile dałabym, za choć jeszcze jedną minutę spędzoną w twoim towarzystwie? Wszystko! Ostatnio mało rozmawiałyśmy, unikałyśmy się nawzajem, to był błąd. Teraz to wiem! Byłam tak zaślepiona sobą, że nie widziałam że mam Ciebie. Żałuję każdego dnia, którego miałam okazje zapytać jak ci miną dzień, a tej okazji nie wykorzystałam. Żałuję każdej chwili, w której pomyślałam, że Cię nienawidzę. Tak przyznaję, odważyłam się tak pomyśleć, byłam tak bezczelna i pomyślałam tak o własnej matce. Przepraszam. Jednak nigdy bym tego nie powiedziała. Kochałam cię! I to bardzo. A teraz już cię nie ma.
Gdyby jednak wszystko potoczyło się trochę inaczej. Gdybym tamtego dnia zdecydowała się jechać z Tobą, gdybym zadała Ci jakiekolwiek pytanie, gdy zapukałaś do mojego pokoju, gdybym prosiła żeby przesunąć ten wyjazd na jutrzejszy dzień…. Gdybym…. Tak wiele mogłam, a tak mało uczyniłam. Brakuje mi Cię! Nawet nie wiesz jak bardzo mi Cię brakuje. Każdego dnia, o każdej godzinie czekam i mam nadzieje, że Cię jeszcze zobaczę, że staniesz w drzwiach i się uśmiechniesz, tak jak zawsze to robiłaś a ja tego nigdy nie dostrzegałam. Tak bardzo bym chciała.
Wiem jednak, że teraz mnie słuchasz. Mam ostatnią prośbę, nie zapomnij o mnie nigdy tak jak i ja nie zapomnę o tobie…  Pewna osoba powiedziała mi, że to od nas zależy kto pozostaje w naszych sercach. W moim na pewno pozostaniesz TY, już na zawsze.

Życie nasze jest takie, że każdy odchodzi. Na mnie też przyjdzie czas i to będzie dzień, w którym Cię zobaczę, lecz jednak niech Bóg zdecyduje, kiedy ta chwila nastąpi. Mi pozostaje tylko czekać. Kocham Cię Mamo.

Zwykły- niezwykły człowiek

Wiem, że nie jestem nikim ważnym
Wiem, że nie jestem kimś wspaniałym
Wiem, ze nie jestem kimś znanym
Może i nic nie mam
Może i chciałabym niemożliwego
Może i jestem zwykłym człowiekiem
Może i moje marzenia się nie spełniają

Ale jestem kimś
Zwykłym człowiekiem..

Jestem ważna dla tych, którym na mnie zależy
Jestem wspaniała dla tych, którzy mnie dostrzegają
Jestem znana dla tych, którzy tego chcą
Mam najważniejsze osoby- przyjaciół
Niemożliwości pomaga moja wiara
Zwykły także oznacza niezwykły

A z marzeniami....
    Nie należy czekać
Trzeba działać !

Wyścig z Tobą

Biegnę
Mijam Ciebie
Lecz Ty i tak nadal przede mną
   Znów przegrywam

Wygrałam jedną walkę
Lecz nie pomyślałam, że tu chodzi o całą walkę
Między mną a Tobą
Między Tobą a mną

Znów przegrywam
Znów jestem ta druga
Znów ta ostatnia

Co ja robię źle?
Może się po prostu nie nadaję?
Jestem po prostu
                   Za słaba!
Do tej walki...
           ..... Do tego życia

Ostatnie spojrzenie

Stój!- krzyczysz
Pragniesz by się zatrzymał
Lecz, on nadal biegnie
Stój!- ponownie żądasz swego
Chcesz jeszcze choć raz spojrzeć na ukochanego
A on nic
Tylko dyszy ze zmęczenia
Nie ma ochoty nawet na chwilę ukojenia 
Nagle huk
I stanął
A jednak!
Jednak zapragnął odpoczynku, chwilowego uspokojenia
Lecz to nie on
To nie jego wina
Bo to przecież strzał Go zatrzymał
Dobiegasz, wtulasz się w niego i szepczesz
Kocham Cię
Czy on słyszy?
Przecież.... Nie oddycha.
Oglądasz się za siebie a on tam stoi 
W rękach pistolet trzyma
Z rządzą zemsty w oczach patrzy
Nie widać tam cierpienia.
Nagle niemiecki glos się wydobywa
Stogi
Groźny
Ty go nie rozumiesz
Woła, krzyczy- nie reagujesz.
Wtulona w ukochanego klęczysz, płaczesz
Pytasz Boga- Dlaczego?
Ze złością chwytasz za broń męża
Do pionu swe ręce wznosisz 
Celujesz-
             za naród
                   za ojczyzne
                        za ukochanego
Chcesz nacisnąć na spust
I pada strzał
Lecz to nie z twojej broni huk się wydobywa
To wróg
To jego broń pierwsza wypaliła
Pocisk wielki jak z armaty
W Twoje serce trafia
Padasz na ziemię
Ostatnia łezka spływa
To koniec...
On ucieka
Ty pozostajesz
na wieki wieków z Ukochanym

p.s. Wiersz wyróżniony w konkursie Poetyckie Listopady :)

Czarrna postać

Kilka prób
Nieudanych
Kilka przypadków
Niewykorzystanych
Po rak kolejny staniemy twarzą w twarz
A ja znów ci odmówię
            Zapytasz- Dlaczego?
Ponieważ się boję
Boję się stracić to, co tutaj mam
Boję się nieznanego
Boję się bólu

Po raz kolejny po mnie przyjdziesz
A ja znów tu pozostanę
Tak bardzo bym chciała
Ale tak bardzo nie potrafię

Wiem, że tam czekasz
Po drugiej stronie rzeki
Cała w czerni
Tak jak to cię opisywali

Zapraszasz do siebie
Lecz...
    Ten most jest jeszcze za słaby
    Rzeka jeszcze za szeroka
    A ja za słaba
To jeszcze nie jest mój czas
Nie moja chwila

     Ale czekaj
      Bo ona kiedyś nadejdzie

Pytania retorycznie

Chcę, lecz nie potrafię
Potrzebuję lecz nie mam
Zapraszam a on nie przychodzi
           Sen
Za oknem pada deszcz
Puka o szyby, zaprasza do rozmowy
Tylko.... z kim
Czy rozmowa z samym sobą ma sens?
Ale przecież nic innego nie pozostaje
Nikogo innego nie ma
    Tylko ja
Taka smutna, zamyślona, rozczarowana
I wracają
    One...
Te wszystkie piękne chwile, które mnie spotkały
Czy warto?

Nie do osiągnięcia horyzont krzyczy, woła
Wstań, walcz, biegnij!
    Ale jak?
   Ale po co?
Moja góra jest za wysoka
Mój kamień jest za ciężki
Moja psychika za słaba
     Czy życie jest tego warte?
Czy warto wstać, by nie sięgnąć dna?
czy warto walczyć, by nie być przegranym?
Czy warto biegnąć by nie być ostatnim?
    Czym zatem jest życie?
Nieustającą walką?
Wiele rozczarować i aby jedno zwycięstwo
    Dlaczego?
Wstajemy tak ostrożnie a upadamy tak lekkomyślnie
 Walczymy tak długo, a przegrywamy tak szybko
Biegniemy tak daleko, a rezygnujemy
          ZA BLISKO... A

Rozmowa


Ptak....
On jest wolny.

Unosi się nad chmurami 
Pod błękitnym niebem

Dlaczego my tak nie potrafimy?
Utknęliśmy tu na dole
W szarej rzeczywistości
Staliśmy się nikim
Żądamy niemożliwego
Chcemy wszystko dla siebie
Nie dbamy o innych
Liczy się tylko
           JA!
Bezczelni egoiści,
którzy nie potrafią powiedzieć
     DZIEŃ DOBRY
     PRZEPRASZAM,
którzy nie potrafią się zatrzymać 
spojrzeć za siebie
I wykrzyczeć
    DZIĘKUJĘ!
Nie mamy czasu stanąć
Obrócić się 
I zobaczyć
Czy ktoś przypadkiem nie potrzebuje pomocy
Powiedzieć zwykłe "cześć"
Po prostu porozmawiać
Dziś tak bardzo tego brakuję 
   Tej jednej jedynej rozmowy

Zagubiony

Raz smutny, innym razem szczęśliwy
Jak poeta dążący do końca swojego utworu,
Jak dziecko zastanawiające się,
Czym jest życie.
Idzie.
Tam gdzie wschód jest bliski zachodowi
A zachód sięga wschodu.
Biegnie.
Po schodach na sam szczyt,
Aby i na nim nie stanąć.
Podąża.
Sam prze odwieczną plażę,
nie widząc nikogo w okół.
Chcąc się wspiąć na samą górę,
Lecz jeszcze nie wie, że sam nic nie zdoła.

Coraz bardziej smutny
Coraz bardziej samotny
Coraz bardziej niezauważany
Coraz bardziej zagubiony

A oni byli tak blisko
A dla niego, tak daleko

Szukając szczęścia coraz bardziej je gubił
Pogrążony w pośpiechu codzienności
Wielu wyprzedził, a i tak był na końcu
Meta była tak bliska
A dla niego tak daleko

Wystarczyło zwolnić

Zatrzymał się
Ale było już za późno...

Nic

"Co się stało"
"Nic"- odwieczne kłamstwo
Czy warto kłamać?
Czy ta maska jest  nam potrzebna?
Przecież w głowie pełno myśli
pełno problemów
mnóstwo niechęci
setki nienawiści
           do ludzi
            do świata
Ale i tak powiesz "Nic"
Bo po co?

"Boli mnie życie,
Boli mnie to, że tu jestem
Boli mnie wszystko"

Tylko Ty....
.... i tak powiesz- "Nic"

Ona jest gotowa, chce porozmawiać
Jest problem- Ty, nie potrafisz
Chcesz, lecz nie umiesz

Czyżby bolało?
I tak nic nie poradzisz!

Cierpisz?
Przecież inaczej nie umiesz!

Czekasz...
Lecz czas Ci w niczym nie pomoże.