„Przyjaciele moi i przyjaciółki!Nie odkładajcie na później ani piosenek, ani egzaminów, ani dentysty, a przede wszystkim nie odkładajcie na później miłości.Nie mówcie jej "przyjdź jutro, przyjdź pojutrze, dziś nie mam dla ciebie czasu". Bo może się zdarzyć, że otworzysz drzwi, a tam stoi zziębnięta staruszka i mówi "Przepraszam, musiałam pomylić adres..." I pstryk, iskierka gaśnie.”

niedziela, 6 grudnia 2015

Monotonia


Jeden dzień, drugi dzień, trzeci dzień…. I oczywiście każdy kolejny także. Wstajesz rano, pijesz poranną kawę, zjesz jakieś lekkie śniadanko i w końcu wychodzisz. Wsiadasz do samochodu lub biegniesz na przystanek, bo autobus odjeżdża za 4 minuty, następnie wchodzisz do pracy z poczuciem i optymizmem, że pozostało jeszcze tylko 8 godzin pracy. Brak radości z tego co robisz, zbyt małe poświęcenie, nie wspominając o zaangażowaniu, którego przebłysku nawet nie było. Jesteś trochę młodszy? To nic nie zmienia, tylko zamiast pozycji „praca” w twoim życiu jest „szkoła”. Lekcja, przerwa, lekcja, przerwa…. I tak w kółko. Następnie autobus, dom, obiad, nauka, kolacja, Facebook i łóżko. Można powiedzieć, że tak wygląda życie większości ludzi na tym świece. Każdy dzień jest taki sam, każdego dnia robimy takie same rzeczy i nawet nie staramy się czerpać z nich radości. To nie jest normalne, lecz niestety prawdziwe i coraz częściej spotykane. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że nie staramy się tego zmienić. Mnie osobiście już się zbrzydła ta monotonia. Chce coś zmienić lecz nie wiem co. Patrząc na to jednak z drugiej strony, oczami nastolatki, która chodzi do szkoły i jeszcze na siebie nie zarabia. Wraz z koleżanką wychodzimy ze szkoły i pada jedno proste pytanie „gdzie idziemy?”, chcemy coś zrobić, rozerwać się, w końcu jest piątek. Mamy już dość schematu typu: dom- szkoła, dom- szkoła. I właśnie na tym pytaniu zazwyczaj kończy się nasza wyprawa. Dziś wszystko kosztuje, a nie ma miejsca, w którym można byłoby posiedzieć, pogadać i np. zjeść coś zdrowego, a zarazem nie drogiego.  Owszem usiąść można w parku, można nawet pójść na Orlik i w coś pograć, ale chyba nie zimą. Mamy zaledwie 3 stopnie na termometrze, mamy marznąć? W takim przypadku zostaje pójście do „Besta”, choć przyznaje sam zapach mnie odrzuca, czasami gdy mamy więcej czasu udamy się do MC’a i nafaszerujemy się jakimiś obleśnymi Fast foodami. Choć przyznaje tam do jedzenia to nic dobrego nie ma. Oczywiście nie chce tu robić żadnej antyreklamy.  No tak, że my nie pomyślałyśmy, przecież można się udać do galerii i pochodzić po sklepach. Zapomniałam, że galerie ustawili na końcu miasta i zanim do niej dotrzemy będzie już czas wracać. Dziwne zrządzenie losu, nic nam nie sprzyja.
Tym oto sposobem los nas chce, abyśmy zamknęli się z codziennym życiu kończącym się na tym, iż nawet w piątek wrócimy prosto ze szkoły do domku i tu się zaszyjemy. Hola, hola… przecież jeszcze jest weekend, podczas którego możemy się zabawi ć na niesamowitych dyskotekach, pełnych dzieci, którzy chcą udać dorosłych i robią sobie fotki z alkoholem. Przecież to jest takie dojrzałe zachowanie.
Więc w dalszym ciągu zostaje nam zadane pytanie, co my mamy robić? Jeżeli coś jest to albo za daleko, albo za drogo, nie pozostaje nam chyba nic innego jak zamknąć się w świecie codzienności i wychować na zapatrzonych w siebie ludzi niecieszących się z własnego życia. To nie będzie miłe za kilka, kilkanaście lat, gdy najliczniejsza grupa w społeczeństwie, dzisiejsi nastolatki będą w tym wieku, iż to na nas będzie spoczywał obowiązek prowadzenia państwa i dbania o dobro obywateli naszego pięknego kraju.

Wiecznie Młody

-Kochana mamo- przepraszam cię za wszystko
Chciałem inaczej, lecz życie szybko znikło
W głowie mi się miesza,
nie mam siły więcej.
Przeproś ode mnie tatę-
- wiem, że chciał dla mnie
 wszystko co najlepsze
Pozdrów też braciszka,
będzie w moim sercu wiecznie,
bardzo go kocham
i już za nim tęsknie.

Będą za nim płakać-
to nie przyszło mu do głowy
Został egoistą,
 bo to jego głowa boli
W kieszeni kartka podpisana,
że jest dawcą honorowym
Znowu pędzi,
na skrzyżowaniu nie zaczeka
Nikt nie zapyta: czy coś ci jest?
Może coś cię boli?
Wszyscy od razy twierdzą,
 że w głowie się pierdoli

Motocykle to była jego pasja
zostawił swoje życie gdzieś
w centrum miasta


Na jego grobie
 Wciąż znicz się pali
 Zapala go chłopak,
któremu serce swe zostawił

czwartek, 21 maja 2015

Wypracowanie- "Zbrodnia i kara"

Czy można zabić drugą osobę, jeśli uważamy ją za człowieka nikomu niepotrzebnego, za pospolitą „wesz” wyłudzającą od biednych ludzi ostatni grosz? Czy zbrodnia popełniona nawet dla dobra ogółu wywołuje w człowieku emocje, z którymi nie można sobie poradzić? A może w jakiś sposób idzie odkupić swoje winy czyniąc pożytek z majątku uzyskanego od zamordowanej osoby?
Dramat Fiodora Dostojewskiego pisuje nam kilkanaście dni z życia Rodiona Raskolnikowa. W celu rozpoczęcia studiów przeprowadza się do Petersburga, zostawiając w rodzinnym domu matkę i siostrę. Niestety przerywa studia prawnicze. Poznajemy go w trudnej sytuacji materialnej, gdyż niedawno przestał udzielać korepetycji, z których się utrzymywał. Bohater zmuszony biedą zanosi swoje pamiątki do lichwiarki Alony Iwanowny. Jest to starsza kobieta, która zajmuje się przyjmowaniem cennych rzeczy w zastaw. Nie robi ona tego uczciwie. Zdziera od biednych ludzi ostatnie grosze naliczając wysoki procent od danych przedmiotów. Jeżeli natomiast ktoś spóźni się z zapłatą zastaw przepada.
Pewnego razu wracając od lichwiarki Rodion postanowił wstąpić do traktierni. Był tam świadkiem rozmowy studenta i oficera, którzy dziwnym zbiegiem okoliczności rozmawiają o Alonie.  Student podjął temat zabójstwa staruchy. Twierdził, że nikt by nie zauważył jej braku, a z pieniędzy, które ona posiada, można by uczynić wiele dobrego dla setek ludzi. Stwierdza, iż jeden zły czyn może odkupić tysiące dobrych uczynków uczynionych z jej pieniędzy „… i jak sądzisz, czy tysiące dobrych czynów nie zamażą jednej drobniutkiej zbrodni?”
Rozmowa podsłuchana w jadłodajni była na rękę głównemu bohaterowi. Dowiedział się szczegółów o Alonie Iwanwnej oraz jej młodszej siostrze, z którą zamieszkiwała, jak i umocnił się w przekonaniu, iż jest to „głupia, bezmyślna, nic nie warta, zła, chora baba, nikomu niepotrzebna, owszem, szkodliwa…” Raskolikow podczas wizyt u lichwiarki starannie rozglądał się po jej mieszkaniu i z dokładnością przyglądał się kobiecie i jej poczynaniom. Starał się zapamiętać jej każdy ruch, który mógłby ułatwić mu planowane morderstwo.
Głównym motywem popełnienia zbrodni przez byłego studenta jest jego sytuacja materialna. Brakowało mu pieniędzy, a lichwiarka miała ich mnóstwo, więc jakby trafiły one w jego ręce, to przestałby byś już obciążeniem dla matki, a może nawet wróciłby na studia. Był przekony, że są na świecie dwa rodzaje ludzi i tylko jednym powinno należeć się doskonałe życie- wybitnym jednostkom, do których zaliczał samego siebie. Natomiast Alona była pchłą, która nic w tym świecie nie znaczyła, a tylko go rujnowała. Chciał się w cielić w rolę Boga, który decyduje o tym, dla kogo jest miejsce na świeci, a kogo należy zlikwidować dla dobra ogółu.
Rodion jednak nie do końca przemyślał zabójstwo. Co prawda fizycznie wszystko poszło według planu. Nikt go nie widział na miejscu zbrodni, ani nie zostawił żadnych śladów na niego wskazujących. Jednak psychicznie nie wszystko poszło tak jak powinno. Zaraz po dokonanym przestępstwie Raskolnikow zachorował. Mdlał w każdym momencie, gdy w pobliżu podjęty został temat morderstwa, robiło mu się słabo i strasznie bladł. To wpływało na jego niekorzyść. Kolejną rzeczą był fakt, iż zerwał kontakt ze swoją matką i siostrą chcąc im zaoszczędzić cierpienia. Żył w ciągłym strachu. Wiedział, że musi się ukrywać w każdym człowieku widział swojego wroga.
Każdy zły czyn niesie za sobą jakieś konsekwencję. W tym przypadku nawet, gdy Rodion wszystko dokładnie zaplanował, nie przemyślał jednak konsekwencji, jakie go czekają.  Motyw zbrodni może być mocny i solidny, jednak każdy człowiek ma prawo do życia. Jak i każdy ma sumienie, które prędzej czy później daje o sobie znak i nie pozwala nam na niektóre czyny. Okazuje się, że choćbyśmy zaplanowali czyn od A do Z, nigdy nie wiemy, jak nasza psychika zareaguje.. Może nam się wydawać, że wszystko będzie dobrze, jednak umysł nas często zawodzi. 
prędzej czy później daje o sobie znak i nie pozwala nam na niektóre czyny. Okazuje się, że choćbyśmy zaplanowali czyn od A do Z, nigdy nie wiemy, jak nasza psychika zareaguje.. Może nam się wydawać, że wszystko będzie dobrze, jednak umysł nas często zawodzi.  

Łapię chwilę

Czujesz? Czy to ona? 
Spójrz 
Na tego pierwszego kwiatka w ogrodzie 
Czyż nie czuję się samotny? 
Czy nie za ciężko mu było wyjść z tej zimnej ziemi? 
Spójrz
Na tego ptaszka co unosi się w górę 
Czyżby to był pierwszy jego lot? 
Co jeśli zaraz upadnie? 
Spójrz 
Na to dziecko które biega w okół stawu
Czy to są pierwsze jego kroki?
Co jeśli zaraz się przewróci? 
Spójrz 
Na to słońce które świeci nad nami 
czy ono się czasami nie wypali? 

Opłaca się zaryzykować chociażby dla tej jednej chwili? 

Dziś zrozumiałam
Że idąc w przód nie warto patrzeć wstecz 
Dziś odkryłam 
Że te wszystkie burze kształtują nasz charakter 
Dziś już wiem 
Że gdy chce zobaczyć tęczę muszę najpierw znieść deszcz

niedziela, 26 kwietnia 2015

Czekanie


ODKCH 2015- Drugie miejsce w konkursie literackim :)

Biegnę

Biegnę
A w głowie milion pytań: Co? Jak? Dlaczego?
Biegnę i po raz kolejny TO mijam
Lecz nie zatrzymuje się
Nawet nie mam odwagi zerknąć w bok
Może w końcu kiedyś odejdzie
Gdy pobiegnę z powrotem już TEGO nie będzie
Może w końcu da mi spokój
Biegnę!
TO nadal tu stoi
Czego żąda? Może czegoś oczekuje?
Jednak zerkam
Chwila! To Kobieta!
Czy to peleryna? Czyżby była bohaterką?
Czymże jest to niebieskie COŚ, co zawsze ma na sobie?
Kimże jesteś?- pytam
Zero odpowiedzi, tylko wiatr jakby mocniej zawiał.
Czemu mnie obserwujesz?- próbuję znowu
Nadal cisza, tylko jakby deszcz zaczynał padać.
Dlaczego nie odpowiadasz?- to już moja ostatnia próba
Cisza.
Tylko jakby w oddali pies zaczął szczekać
Biegnę.
Lecz powoli zaczynam tracić siły
Mój oddech staje się cięższy
Jednak wyczuwam czyjąś obecność
Odwracam się- nikogo nie ma!
Może to ona? Może nade mną czuwa.

Stoi tam, przy drodze
We wsi, w której mieszkam od urodzenia
W miejscu gdzie często przebiegam
A dopiero teraz ją poznałam
To Maryja, uwieczniona w przydrożnej kapliczce!

wtorek, 17 lutego 2015

Obserwacje Terminatorki

                                               "Dziś tylko ubiór się liczy"

„Gdyby babcia miała wąsy to by był dziadkiem.”- Kojarzycie to powiedzenie. W dzieciństwie u mnie w domu często było powtarzane. W tej chwili zastanawiam się czy możliwa byłaby babcia z wąsami. Owszem. Idę ulicą i zastanawiam się czy to jest chłopak czy dziewczyna. Postać mniej więcej w moim wieku, kolczyki w uszach, oczy wymalowane, rurki, jakieś bransoletki, łańcuszki… I ja osobiście nic do tego nie mam. Sama nie jestem święta, bo też lubię założyć bluzę, kaptur na głowę, luźne spodnie i skate’y na nogi. I mam w dupie to co ludzie o mnie myślą. Nie raz słyszę jak ludzie o mnie mówią, ale jak nie mają swojego życia to niech mówią o moim, szkoda jednak, że nie powiedzą przy mnie, bo też bym się pośmiała. Jednak przejdźmy do sedna. Tolerancja. Mamy XXI wiek i przykro mi się robi, jak ludzie myślą, że są idealni i nie widzą swoich wad, a wytykają je innym. Znam osobiście kolesia, który potrafi najeżdżać na czarnoskórych, a w ogóle to ogólnie na obcokrajowców. Nieraz jak zaczyna swoją gadkę to się zastanawiam, czy jest taki głupi, czy takiego udaje. Już nie wspominając, co mówi na gejów. Ok, może to i jest wbrew religii, ale to jest jego życie i może robić, co chce i nic TOBIE do tego. Osobiście chyba nie rozmawiałam z żadnym takim, no i mi nie przeszkadzają. Jak żyją to niech żyją. Mają takie samo prawo do wolności jak my. Nikt nie jest idealny i powinniśmy tolerować każdego takim, jakim jest. Bo jak ma rurki do gej- sorry, ale poznałam takich kilku i całkiem fajnie się z nimi rozmawiało, a część z nich ma nawet dziewczyny. Jak widać strój o niczym nie świadczy. Tu też pojawia się temat stereotypów, jednak ich także nienawidzę, więc może nie będę zaczynać nawet tego tematu. Nie rozumiem, dlaczego jedni są bardziej akceptowani od innych. Szkoda także, że cwaniaki nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo mogą skrzywdzić drugiego człowieka swoim zachowaniem. Pomyśl o tym, że może ktoś pod kapturem ukrywa swoją wrażliwość.
„I dziwne jest to, że od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek”
Proszę was nie poddawajcie się chłamowi, który nas otacza. Bądźcie sobą i nie patrzcie na to, co jest na zewnątrz, a zaglądnijcie do wnętrza człowieka. Starajcie się akceptować wszystkich, bo nikt chyba by nie chciał być odrzuconym tylko dlatego, że założył nie takie spodnie jak „wypada”. Jeżeli już naprawdę nie potrafisz tego znieść, to dlaczego nie podejdziesz i osobiście nie powiesz mu, co ci leży na sercu tylko wyrzucasz to z siebie jak nie słyszy? To się nazywa odwaga, a może i zazdrość. Ma może więcej znajomych od ciebie i jest bardziej lubiany i to cię boli. Niesamowite jest to jak bardzo jesteś z siebie dumny, wyrzucając z siebie te wszystkie żale. Wiedz jednak, że jest to beznadziejne, szczeniackie zachowanie, na które stać tylko tchórzy i bezczelnych idiotów zapatrzonych tylko w swoje wyidealizowane JA. Bardziej powinieneś się wstydzić swoich słów niż być z nich dumny.

Dedykuje te słowa wszystkim nietolerancyjnym tchórzom, którzy otaczają nas na co dzień.

Z poważaniem ANGELA!

P.S Temat nadesłany od mojej czytelniczki, którą serdecznie pozdrawiam :)

piątek, 30 stycznia 2015

Lekcyjne wypracowanie

Czy samotność jest zrządzeniem losu, czy też świadomym wyborem człowieka? Rozwiń problem i uzasadnij swoje stanowisko, odwołując się do dwóch, trzech tekstów literackich. (min. 250 słów)

Samotność- chyba do dziś nikt nie zna jej definicji. Każdy odbiera ją inaczej i dla każdego znaczy coś innego. Samotność "to taka straszna trwoga" jak śpiewał współczesny wokalista, czy jednak naprawdę musi być taka straszna? Przecież niektórzy świadomie wybierają życie w odosobnieniu. Uciekają przed problemami, nieszczęśliwą miłością czy śmiercią bliskiej osoby.
Epoka romantyzmu ukazuje nam wielu bohaterów , którzy zmierzyli się z samotnym życiem. Jednym z nich był Kordian, tytułowy bohater utwory Juliana Słowackiego. Można by powiedzieć- samotnik z wyboru. Po nieszczęśliwej miłości, która go spotkała, postanawia wyruszyć w świat.Samotna podróż zmusza go do przemyśleń, rozterek nad światem, aż w końcu do podjęcia jakiejś decyzji. Na szczycie Mont Blanc uświadamia sobie, że musi coś zrobić i postanawia walczyć w imię ojczyzny, lecz to także robi jako osobna jednostka. Sam za wszystkich. Poświęca się w imieniu narodu. Nie musiał tego robić, lecz tak wybrał. W pojedynkę poszedł pod sypialnię cara chcąc go zabić. Jednak nie dał rady. Przegrał. Może walkę z samotnością, a może z samym sobą.
Kolejnymi utworami, w których ukazana jest samotność są "Sonety krymskie". Adam Mickiewicz w "Burzy" ukazuje podmiot liryczny jako samotnika, który tak naprawdę jest zmuszony do tego uczucia. W chwili sztormu znajduje się on na łodzi, może jakimś statku. Co prawda nie jest on tam sam. Jednak wybrał przeżywanie katastrofy w pojedynkę. W momencie, gdy inni wspólnie modlili się, on sam w ciemnym kącie siedział skulony i rozmyślał o tragedii i o swoich bliskich, którzy już odeszli z tego świata. Możliwe, ze pogodził się z sytuacją odejścia z tego świata, jeżeli i tak nie ma już żadnych bliskich osób.
Ucieczka przed strzałami, mordem, czy jednym słowem- wojną, także może być przyczyną samotności. Jednak tym razem będzie to zrządzenie losu, przecież nikt nie chce opuszczać swoich rodzinnych stron. Tylko, że nieraz życie nie pozostawia nam innego wyboru. Juliusz Słowacki w "Hymnie [Smutno mi Boże]" przedstawił nam człowieka na środku morza, a może nawet oceanu, który ma za sobą swoją ojczyznę, a przed sobą nieznany świat i... wodę. Cierpi z powodu samotności, wspomina on małe dziecko, któremu kazano się za niego modlić, może to synek, bratanek, a może inna bliska mu osoba, która tam została.
Miłość, wygnanie, własny wybór, chęć rozmyśleń, zmiana otoczenia- to tylko kilka z wielu powodów do samotnego życia. Więc rozważając przedstawioną tezę nie można stwierdzić, czy jest to bezwzględnie wybór, czy zrządzenie losu. W dużej mierze zależy to od człowieka i sytuacji, w której się znajduje. Jedno można powiedzieć na pewno: samotność była, jest i będzie. Na pewno nie jest to miłe doświadczenie, bo przecież kto z nas nie zazdrości kochankom mijanym na ulicy, czy dziecku przytulającemu swoją mamę. Jednak i ona się przydaje, w szczególności, gdy ,a,y ochotę coś przemyśleć. przeanalizować lub po prostu jesteśmy na coś zdenerwowani. Wtedy wolimy wybrać samotność.

Takie małe wskazówki co do tekstu. Przepisałam, tak jak to ja napisałam na lekcji, bez poprawy nauczycielki. A kilka komentarzy było. Gdybym to przecież pisała na spokojnie w domu nigdy nie zaczęłabym zdania od "WIĘC"  :) a te niektóre zdania byłyby może poprawnie zbudowane.
Jednak mimo to fajnie jest usłyszeć, że twoje wypociny były jedne z trzech na całą klasę, które podbudowały nauczycielkę podczas sprawdzania.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Obserwacje Terminatorki

„Z Kulturą w plecaku”

Kojarzycie takie duże pojazdy mechaniczne? Niektóre poruszają się po szynach, a inne zaś na kółkach. Przejeżdżają przez miasta, miasteczka, wioski, a po drodze wsiadają do nich ludzie. Pewnie wielu z Was się domyśla, o co chodzi. Otóż mowa o publicznych pojazdach, które zajmują się przewozem większej ilości ludzi tzw. autobusy, tramwaje, pociągi itp. 
Któż z Nas nie miał ogromnej przyjemności przemieszczania się takowym pojazdem? Ja się przyznaję, że zarówno do szkoły jak i z powrotem jeżdżę autobusem, więc dziennie spędzam około godziny na tę przyjemność. Dla mnie nic wielkiego mam przynajmniej trochę czasu, aby poczytać książkę, posłuchać muzyki, czy też pogadać ze znajomymi jak ich oczywiście spotkam- czegóż chcieć więcej? Pomyślmy…. Prywatności? Kultury wobec starszych? Przyciszenia swojego głosu?  Zrozumienia wobec drugiego człowieka? Ok, może ty wracasz z zakupów, masz niesamowity nastrój, bo kupiłaś na promocji buty, ale nie każdy musi o tym wiedzieć i pomyśl też , że może kogoś innego w tym samym momencie boli głowa i marzy tylko o chwili spokoju, na którą jak się okazuje musi jeszcze trochę poczekać.  Ale dobra jedziemy dalej- czytam książkę, aż tu nagle, ni stąd ni zowąd dzwoni telefon. Na szczęście było to zwykłe „dryn dryn” , a nie „ona tańczy dla mnie”- bo i tak się już nie raz zdarzało. Jedna z najgorszych rzeczy, która może mnie spotkać to podsłuchiwanie. Ja osobiście nie lubię być podsłuchiwana i nie lubię słuchać tego, co mówią inni, no chyba, że oczywiście mówią do mnie. Jednak nie raz nie idzie nie słyszeć. Tym bardziej, że podczas rozmowy w publicznym miejscu zamiast zniżyć ton głosu, niektórzy go podwyższają. Tak też można dowiedzieć się, że lekarz miał spóźnienie i zadzwonił, że będzie o dwunastej, a pani rozmówczyni myślała, że „dostanie kota”- cokolwiek by to miało znaczyć. Uradowana, że rozmowa się zakończyła, a moja sąsiadka z siedzenia obok przekąsza cukierka więc także z nadzieją, że nie będzie już żadnej (nie)prywatnej rozmowy zanurzyłam się ponownie w wir czytanej książki. Jednak trzeba było zatelefonować do syna, aby odebrał telefon od wujka, który ma ważną sprawę…. I tak w kółko, i tak bez końca. Nie mówię, że nie, bo mi także się zdarza odebrać telefon, jednak staram się przy tym zachować jakąś dyscyplinę. Sorry, ale niektórych naprawdę nie interesuje, co masz na obiad, o której miałaś lekarza, czy też, co robiłaś wczorajszego wieczora. Może od razu włącz na głośno mówiący, jak już mają wszyscy słyszeć to niech słyszą wszystko, a nie później trzeba się domyślać.
Dobra dajmy spokój rozmówcom, bo nie tylko ich się tyczy coś takiego jak kultura. Sytuacja sprzed kilku godzin. Dziewczyny młodsze ode mnie, bodajże o rok. Nie wiem czy niektórzy myślą nad tym, co mają powiedzieć, czy może od razu mówią to, co ślina na język przyniesie, bo gdy słyszę kur…, spier….  Itd. To się zastanawiam, czy to mi się przesłyszało, czy może mam złe spojrzenie na świat i ludzi mnie otaczających. Chęć zaimponowania własną pustką wewnętrzną i brakiem odpowiedniego doboru słownictwa- śmiać się czy płakać? Nie mam kompletnego pojęcia.
No i ostatni przypadek, który mnie drażni i to na max’a, Masz 17-cie, 18-cie lat. Jesteś młody i sprawny fizycznie. Przyznaje musisz być cool, bo wsiadłeś do busa, jako pierwszy i udało ci się usiąść.  Brawo dla ciebie geniuszu! Jednak staje przy Tobie starsza pani lub pan, a ty nadal siedzisz? To jeszcze nic, Ty nadal myślisz, że to jest odpowiednie zachowanie. Pomijam fakt, że jedziesz do szkoły gdzie będziesz miał około 8 godzin lekcyjnych po 45 minut i na każdej lekcji jesteś przymocowany czterema literami do krzesełka. Więc wybacz moją szczerość, ale jeszcze Ci mało? Nie życzę nikomu, wsiadać do autobusu w starszym wieku i wgapiania się na nastolatków, którzy są tak obolali, że nie mają siły ustąpić. Nie jestem święta, jak się zaczytam też mi się zdarza, ale to są skrajne przypadki.
Powiedziałabym: przepraszam ja wysiadam, ale przecież jeszcze tak mi nie odbiło, żeby wracać do domu na nogach. Inną opcją byłoby podejść i wymierzyć plaskacza w odpowiednią część twarzy, ale to mogłoby skutkować jakąś karą, za bójki w miejscu publicznym. Właśnie, MIEJSCE PUBLICZNE- weź się zastanów czy w ogóle masz pojęcie, co to jest i jak należy się zachować zanim zrobisz pierwszy krok wsiadając do autobusu.


piątek, 16 stycznia 2015

Dawne czasy

Czasy podstawówki
Ej ziom, pamiętasz wszystko?
Gdy bez telefonu z łapie
Wiedziałeś kiedy wyjść na boisko?

Pierwszy komputer, biało-czarny krajobraz,
Jak zamiast Internetu włączało się paint'a?
Dzwonek do drzwi, otwierasz- najlepszy kolega
Czy nadal bierzesz piłę i na bojo wybiegasz?

Hej młodzieńcze, czy słyszysz ten przekaz?
Zamiast siedzieć w domu weź wyjdź i pobiegaj
Pełno siniaków, zdarte kolana, znów spodnie podarte
Największy problem: jak przyznać się mamie?

Wracasz od kolegi jak zwykle spóźniony
Te wszystkie wymówki, bo zapomniałeś zadzwonić
"Brak zegarka" albo "rower nawalił"
Przecież nie będziesz się prawdą chwalił.
Mama wkurzona i kolejna kara
Wyjść z domu znowu nie pozwala.

Dziś siedzisz w pokoju, nie wiesz nawet gdzie jest boisko
A gdy nie ma Internetu, to zawala się wszystko
Ej chłopcze, wiesz?
.... Jest mi przykro!

Krok w stronę lepszego jutra

Pewnego dnia, a było to nie tak dawno temu, żyła sobie malutka pszczółka. Mieszkała w wielkim ulu na drzewie w samym środku polany. Była lubianą i bardzo pomocną pszczółką. Dzisiejszego dnia,  miała pierwszy raz w swoim życiu wylecieć na polanę. To był ten dzień, w którym po raz pierwszy w swoim  życiu miała wylecieć w wielki świat, znaleźć najpiękniejszy kwiat na całym świecie  i zebrać z niego pył. Marzyła o tej chwili od bardzo dawna. Już dawno też zaplanowała ten dzień. Wiedziała krok po kroku jak to wszystko będzie wyglądać. I właśnie teraz nadszedł ten czas. 
Wszystkie pszczoły zaczynają się szykować do startu, ustawiają się na polach startowych, biegają tam i z powrotem, nasza mała bohaterka trochę się zagubiła w tym pośpiechu, jednak nie zamierzała zrezygnować. Stanęła w pierwszym wolnym bloku startowym i czekała na rozkaz startu. Usłyszała go dopiero po pięciu minutach. Oglądała ten moment często z zza szyby, lecz teraz było to całkiem coś innego. Dach się otworzył, ujrzała piękny błękit nieba i ruszyła w górę za resztą pszczół.
To, co zobaczyła było piękniejsze niż sobie wyobrażała. Zieleń trawy, setki kolorów i rodzajów kwiatów, duże, żółte słońce na samym środku błękitnego nieba, delikatny powiew wiatru, który dotykał jej malutkie ciałko. Czuła się fenomenalnie mogąc latać wśród drzew, kwiatów i innych pszczół, które tak śpiesznie podążały, aby jak najszybciej wykonać swoją pracę.
Nagle go zauważyła, był największy i najpiękniejszy. Wydobywał się z długiej ciemno zielonej łodygi. Podleciała i stanęła na samym czubku jednego z dużych fioletowych płatków.
- Cześć jestem Tosia, to jest mój pierwszy dzień w tej pracy, obiecałam sobie, że zapamiętam go do końca życia, więc muszę zebrać pyłek z najpiękniejszego kwiatu, którego zobaczę. Wypadło na ciebie.
Nie liczyła na jakąkolwiek odpowiedź, wiedziała przecież, że rozmowa z kwiatem jest nie możliwa. Dobrze wiedziała, co ma robić, udała się na sam środek pięknego gerbera, gdy nagle usłyszała  jakiś głos.
- Cześć Tosiu, ja jestem Gerwazy. Cieszę się, że tak bardzo Ci się spodobałem i mam zaszczyt być pierwszym kwiatem, z którego zbierzesz pyłek.
- To ty mówisz?- zdziwienie Tosi było ogromne- Nie wiedziałam, ze wy także rozmawiacie.
- Tego nikt z was się nie spodziewa, dlatego też nikt z nami nie próbuje mówić, ale ty jednak się odważyłaś,  musisz wiedzieć, że to jest tajemnica i nikt nie może się o niej dowiedzieć.
- Masz moje słowo, że nikomu o tym nie powiem. Czy mogę mieć ten zaszczyt i pobrać pyłek z twojego jakże pięknego kwiatu?
- Niestety pszczółko muszę cię zawieść, nie mogę się na to zgodzić. Czekam już tu od dawna na taką pszczółkę, która pobierze ten pył, ale niestety ja się nigdy nie doczekam.  Pewnego takiego słonecznego dnia jak ten, zachorowałem. Jeżeli ktokolwiek pobierze ze mnie pył śmiertelnie zachoruje i może umrzeć nawet następnego dnia
- To jest nie możliwe, przecież jesteś najpiękniejszym kwiatem w całej okolicy.
- Tak, dużo owadów to mówi przelatując w pobliżu. Niestety pozostało mi niewiele czasu.
- Nie ma dla ciebie żadnego lekarstwa? Ja mogę polecieć sprowadzić pomoc, przynieść, co potrzeba. To nie problem tylko powiedz, co powinnam zrobić. Musi być jakieś lekarstwo.
- Wyzdrowieje tylko wtedy, gdy ktoś poświęci swoje życie by mnie uratować, lekarstwa nie ma. Widzisz, ta choroba siedzi głęboko we mnie. Mogą ją wyssać tylko takie owady jak ty, tylko że wtedy ona pozostanie w nich w środku, a ja nie mogę na to pozwolić.
- Powiedz mi Gerwazy, czy to cię boli?
- Tak pszczółko. Boli każdego dnia i każdej nocy. Boli jak zasypiam i jak się budzę. Boli jak z tobą rozmawiam i jak cię słucham.  Już nie pamiętam momentu, kiedy nie bolało, nie pamiętam tego czasu, gdy cieszyłem się dniem i widokiem słońca, które świeci tak jasno każdego dnia, nie pamiętam czym jest szczęście. Jednak nauczyłem się z tym żyć. Odczuwam ten straszny ból, ale staram się o nim nie myśleć, jest już dla mnie czymś normalnym. Wiem, że będzie mi towarzyszył do końca. Czerpie jednak radość z takich momentów jak ten, gdy mogę z kimś porozmawiać. To jednak zdarza się bardzo rzadko. Czerpie też radość z tego, gdy patrzę na swoich znajomych, których tak często odwiedzają pszczoły, w tym czasie, gdy ja tu jestem samotny.
Po tych słowach zapadła wielka cisza.
- A teraz leć koleżanko- kontynuował- szukaj innego pięknego kwiatu, który będzie twoją pierwszą zdobyczą. Leć i ciesz się życiem, którym cię obdarowano, bo nigdy nie wiadomo ile czasu nam zostało.
Tosia nachyliła się nad samym środkiem najpiękniejszego kwiatka i pobrała pył, który tak bardzo zatruwał życie Gerwazego. On nie wiedział, co ta mała pszczółka zamierza zrobić, aż do momentu, gdy przestał odczuwać ogromny ból. Tosia w tym samym momencie wzbiła się w górę, popatrzyła w niebo i po kilku sekundach spadła na ziemię i zniknęła pomiędzy wysoką trawą.  
- Dlaczego to zrobiłaś mała pszczółko? Popełniłaś błąd, teraz już nigdy możesz nie wzbić się w górę, możesz już nigdy nie zobaczyć tego pięknego świata.
- Owszem, może tak być. Jednak wyleciałam z ula, aby zebrać pył z najpiękniejszego kwiatu, jakiego spotkam na swojej drodze. Spełniłam swoje marzenie i przy okazji pomogłam swojemu przyjacielowi – wydobył się cichutki głos pszczółki.
- Przecież teraz umrzesz…

- Tak, ja zniknę, ale za to ty będziesz cieszyć się życiem i już nigdy nie będziesz odczuwał tego bólu, który zatruwał ci życie. Już nigdy nie będziesz samotny, inne pszczoły nie będą cię omijały. Będziesz czerpał radość z piękna, które cię otacza. Tak długo cierpiałeś, każdy z nas powinien mieć szansę na spełnianie swoich marzeń. Każdy z nas powinien dostać, choć jeden dzień od życia na to, by świat wokół stał się piękniejszy. Ja spełniłam swoje marzenie, a teraz dałam Tobie szansę, byś ty spełnił swoje.  Teraz  czas na ciebie mój drogi przyjacielu. 

Dzisiejsza rzeczywistość

Czy to jest normalne życie?
Odpowiedz mi człowieku
Gdy mijam na ulicy zaniedbane dziecko?
Brudne rączki i wychudzone ciałko
Daje mu dwa złote, a on biegnie po śniadanko
Idę dalej, słyszę
„Chłopak skoczył z mostu”
Zabił się tylko dlatego, bo nie wytrzymał chaosu
Depresja, zaburzenia psychiczne
Zamiast dalej walczyć wybrał koniec- to przykre
Gdy stoję w oknie znowu krople deszczu
U sąsiada za płotem znowu łezki ciekną
Mała dziewczynka, osiem lat nie więcej
Musi znosić kłótnie, jednak walczyć też już nie chce.
Mała trzymaj się, wszystko się ułoży
Gdy tylko po raz kolejny otworzysz oczy

Zastanawiam się Boże
Czy ty jesteś tam na pewno?
Bo gdy patrzę na ten świat-
      - to jest piekło!

STOP

Boże!
Stworzyłeś człowieka!
Dałeś mu myśli, słowa i marzenia.
Dałeś mu wolność
Pozwoliłeś żyć
Tylko że także ty nie pomyślałeś
że się zgubi,
nie da rady,
nie wytrzyma
Zostawiłeś samego i niewinnego
Bez przycisku „przewiń” i „cofnij”
Bez przycisku „STOP”
Nie wziąłeś tego pod uwagę
Jednak się zagubił
Sam wymyślił sposób na stworzenie przycisku „STOP”
I poszedł do Ciebie

Lecz…
Czy Ty go przyjmiesz?

Może już kiedyś pojawił się na tym blogu, nie pamiętam. Jednak muszę zacząć chyba nadrabianie tu zaległości więc jako pierwszy po długiej przerwie wstawiam wiersz wyróżniony w konkursie. :)