„Przyjaciele moi i przyjaciółki!Nie odkładajcie na później ani piosenek, ani egzaminów, ani dentysty, a przede wszystkim nie odkładajcie na później miłości.Nie mówcie jej "przyjdź jutro, przyjdź pojutrze, dziś nie mam dla ciebie czasu". Bo może się zdarzyć, że otworzysz drzwi, a tam stoi zziębnięta staruszka i mówi "Przepraszam, musiałam pomylić adres..." I pstryk, iskierka gaśnie.”

sobota, 5 października 2013

Opowiadanie

        Był rok 3615 w małej wiosce, w niewielkiej chatce przy lesie , w Stanach Zjednoczonych żył chłopiec o imieniu Seht.  Był to 16-letni chłopak Indianin ( do stanów przeprowadził się po śmierci matki w 3609 roku), wysoki ok. 180 cm i dobrze zbudowany. Włosy ma krótkie w odcieniu czerni, oczy koloru brązowego, skóra ciemniejsza jak przystało na normalnego Indianina. Zabawny, uśmiechnięty i zawsze dobrzy wyglądający chłopak.
       Pewnej nocy dokładnie dwa tygodnie i cztery dni po zakończeniu roku szkolnego (Seht kończył gimnazjum) o godzinie 23.50 nastolatek zerwał się ze snu ponieważ miał koszmar.  Zauważył, że zza okna dochodzą błyski świateł różnych kolorów. Postanowił więc sprawdzić co się dzieje, podszedł do okna, a tam przy ścianie drzew ujrzał dwóch nieznanych sobie chłopaków w kapturach na głowie. Zauważył że machają oni rękami w zaskakującym stylu i z ich rąk wydobywa się to światło. Zamyślony nie zorientował się że jeden z chłopaków patrzy się na niego z zaciekawieniem. Seht  postanowił że się schowa i tak tez uczynił. Przez pięć minut siedział pod oknem i nie odważył się wychylić.
-Raz się żyje-stwierdził. Po czym postanowił zajrzeć za okno. Okazało się że nikogo już tam nie ma. Należał on do odważnych i bardzo ciekawych więc wyszedł przez okno i poszedł do miejsca gdzie przed dziesięcioma minutami widział dwie postacie ze światełkami. Na miejscu nic nie zobaczył co mogło świadczyć kim byli i co tu robili przybysze. Po kilku sekundach rozglądania się wokół siebie przed oczy wyskoczył mu jeden z nieznajomych.  Po szybkiej analizie Seht’a można było stwierdzić, że był on niższy od niego, mniej więcej o 15 cm. Oczy miał czarne i wyraziste, włosy ciemne najprawdopodobniej czarne, dłuższe, grzywkę zrzuconą na prawe oko. W lewej brwi miał dwa  małe kolczyki. Ubrany był w czarną koszule, którą miał rozpiętą pod nią miał biały t-shirt, a także miał na sobie czarne szorty.
-Cześć- odezwał się przybysz. Seht patrzył się na niego jakby zobaczył ducha , niemiał nic z siebie wydusić – Mam na imię Sam.
-Cześć- wykrztusił z siebie 16-latek-ja mam na imię Seht.
-Miło mi cię poznać
-Z kim ty tutaj byłeś? Widziałem was.
- Aaa… mówisz o Emmie
Seht na chwile zamilkł bo przecież widział dwóch chłopaków. Zdziwił się może jednak było ich trzech. Rozważał dwie teorie albo Sam chciał wmówić mu że nie było żadnego chłopaka, ponieważ był niebezpieczny, albo to właśnie z niego wydobywały się te światełka i nie chciał żeby odkryć jego zdolności.
- Ale…- zawahał się- ja widziałem dwóch chłopaków. Jednym byłeś ty a ten drugi?
-No tak Emma wzrostem przypomina chłopaka ubiera się także podobnie. Ale taki styl jej odpowiada nic na to nie poradzę.  Powiem ci w sekrecie, że to nawet mi się trochę podoba.
Obydwoje się zaśmiali.
-Słyszałam- wydobył się głos z lasu
 Z lasu wyszła Emma była wysoką brunetką i miała piękne niebieskie oczy. Ubrana była w bluzę i bojówki, a na głowie miała czapkę z daszkiem. Miała ok. 15 lat.
-Cześć jestem Emma –podała rękę Seht’owi, który ją uścisnął i nagle kopnął go prąd .
-Ała..- wymskło mu się
- A tak przepraszam, zapomniałam że ty jesteś człowiekiem…- Tłumaczyła się dziewczyna
-Ale… Przecież…  ty też jesteś człowiekiem- zdziwił się chłopak
-Nie koniecznie- zaczął  tłumaczyć Sam- Zdradzimy ci naszą tajemnice jeżeli obiecasz że nikomu nie powiesz…
-Ok. Przysięgam- odpowiedział po chwili zastanowienia
-No bo my- wskazał na siebie i koleżankę-jesteśmy z innego plemienia niż ty. W legendach nazywają nas Reptilianiami. Tylko w tych legendach nie jest napisane o nas wszystko no i niektóre rzeczy oczywiście nie pasują. Owszem jesteśmy jaszczurkami i mamy mniej więcej od 180cm do 210cm ale w legendach nie jest zawarte, że potrafimy zmieniać się w ludzi Kiedy tylko chcemy. No i jak już zauważyłeś mamy różne zdolności ale nie w każdym przypadku one występują. Emma jak ją ktoś dotknie to razi prądem taką mocą jaką tylko będzie sama chciała, ale oczywiście umie nad tym zapanować. Ja mam dar do oślepiania wszystkich istot żywych. Gdybym chciał mógłbym teraz sprawić abyś nic nie widział. Nieraz jest z tego niezła zabawa. I oczywiście nie jesteśmy z tej planety ale od dosyć dawna mieszkamy na Ziemi. Jak się nie mylę to od  3511roku. Uważamy tą planetę za dom.
Zastała cisza.
- Hahaha- Seht zaczął się śmiać- dobre prawie dałem się nabrać… A, tak na prawdę co robiliście?
Znowu cisza Seht nagle czuje pustkę nic nie widzi, za chwile czuje dotyk bardzo ciepłej dłoni i czułe że przechodzi przez niego prąd. Po sekundzie wszystko wraca do normy. Patrzy na Emmę i na Sama.
- Czyli to jednak nie były żarty?
-Nie. Najprawdziwsza prawda..
-Fajnie…  Też bym tak chciał-zastanowił się – czyli, wy się w ogóle nie starzejecie?
- Nie-tym razem odpowiedziała Emma
-No dobra może i jesteście jacyś zmiennokształtni-tu się zaśmiał-ale jest prawie pierwsza w nocy i może  powiecie mi w końcu co tu robiliście zanim przyszedłem?
-Próbowaliśmy zbudować statek żeby dostać się na swoją planetę
-Hmyy..przecież stwierdziliście że tutaj jest wasz dom.
-No tak ale mój tata jest ciężko chory zastał zraniony przez Południce
-A kto to?
- Złośliwy i morderczy demon polujący latem.
-To takie rzeczy też istnieją.. mniejsza o to, to co z tym waszym statkiem?
-No tu mamy problem ponieważ zginęła ważna część bez której nie da się go odpalić, a najprawdopodobniej ukradł go bazyliszek (Jest to smok. Wyglądem przypomina olbrzymiego węża, kojarzony jest także z jaszczurką. Może osiągnąć do piętnastu metrów długości) I nie umiemy go wytropić.
Nagle przestała mówić, Sam rozglądał się po ścianie lasu i coś wywąchiwał. Emma robiła to samo nagle oboje rzucili się wielkim susem w las a w powietrzu zmienili się w wielkie jaszczurki a ich ubrania rozdarły się i rozprysły w każdą stronę. Pobiegli w las z taka prędkością że Seht nie zdążyła na nimi wzrokiem. Postanowił jednak udać się za nimi tak szybko jak tylko potrafił. Nagle usłyszał piski jakiś stworzeń. Pobiegł w ich kierunku po pięciu minutach biegu dobiegł na miejsce. Zobaczył trzy smoki, przypominające węże i ich wielkie gniazdo w którym leżało coś świecącego o nieokreślonym kształcie. Jego koledzy walczyli ze smokami. Ani jedni ani drudzy nie dawali za wygraną. Było trzech na dwóch, ale gigantyczne jaszczurki dawały sobie rade. Znowu zabrzmiał pisk. Teraz Seht uświadomił sobie że to jad bazyliszka działa tak na  Reptilianie. Wpadł na pomysł, że mógłby pomóc swoim nowym kolegom. Po cichu zakradł się do gniazda bazyliszków i ukradł to o co toczyła się walka. Okazało się ze jest to silnik, ale nie taki normalny przy dotknięciu on się pomniejszał. To było lepiej dla chłopaka,  bo łatwiej było wyjść niezauważalnie z lasu. Odchodząc chłopak zobaczył że jeden smok leży nieruchomo na ziemi. Po czym uciekł ile tylko miał sił w nogach. Po wybiegnięciu z lasu usiadł na kamieniu i rozmyślał nad tym co zobaczył. „Człowiek i jaszczurka w jednym. Chyba śnie.” Zauważył szczątki ubrań Emmy i Sama więc postanowił udać się do domu i przynieść im coś do ubrania. Gdy wracał dobiegł do niego pisk, a raczej piski. Pewnie domyśleli się, że gniazdo jest puste. Ziemia lekko się poruszyła a po trzydziestu sekundach słychać było biegnące dwie olbrzymie  postacie. Zatrzymali się przed ścianą lasu.
- A no tak.. macie przyniosłem wam żebyście mieli co założyć- rzucił ubrania w las.
Po czterech minutach wyszli z lasu z kilkoma ranami na twarzy.
-Silnik znikł. Nie wiem jak to się mogło stać. Teraz to już nigdy nie wrócimy do domu nasze szanse są… nie mamy szansy żadnej.
-A jednak-Seht wyciągnął z kieszeni silnik-to chyba należy do was.
-Skąd ty… to ty go ukradłeś. Dziękujemy ci z całego serca-Sam wziął zmniejszony świecący silnik w jego rękach nagle się powiększył.-Teraz tylko musimy włożyć go tam gdzie jego miejsce i możemy startować. Super
Emma podskoczyła z radości. Sam wyjął zegarek nacisnął guzik a z niego wyskoczył statek kosmiczny po czym zaczął montować brakującą część. Po kilku minutach wrócił na  swoje miejsce.
-Jeszcze raz ci bardzo dziękujemy. Nie wiem czy byśmy sobie bez ciebie poradzili.
-Cała przyjemność po mojej stronie

Podeszli do Seht’a  i jeden za drugim uścisnęli mu rękę. Po czym wsiedli do statku i go odpalili, a zrobili to tak cicho ze nawet człowiek siedzący w środku by nie usłyszał. Pokiwali mu przez okno i wystartowali. Seht stał tak jeszcze przez jakieś pięć minut potem wrócił do domu i położył się do łóżka chociaż za kilka minut miało wschodzić słońce. Leżąc myślał nad tym co go spotkało i nadal do końca nie mógł w to uwierzyć. Po czym zapadł w głęboki sen.

P.s. Jejciu, to opowiadanie jest dla mnie wyjątkowe. Była to trzecia gimnazjum oceniała je ś.p pani Jola i dostałam za nie pięć minus. Dziękuję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz