„Przyjaciele moi i przyjaciółki!Nie odkładajcie na później ani piosenek, ani egzaminów, ani dentysty, a przede wszystkim nie odkładajcie na później miłości.Nie mówcie jej "przyjdź jutro, przyjdź pojutrze, dziś nie mam dla ciebie czasu". Bo może się zdarzyć, że otworzysz drzwi, a tam stoi zziębnięta staruszka i mówi "Przepraszam, musiałam pomylić adres..." I pstryk, iskierka gaśnie.”

niedziela, 13 października 2013

Szczęście za grosik

Idzie człowiek chodnikiem, spogląda, widzi grosik. Nachyla się, sięga ręką, podnosi. Pierwsza myśl- chuchnąć, schować do kieszeni – „na szczęście”. Nie wiem, jak to się dzieje, że ludzie są tacy naiwni i mają nadzieję, że jeden malutki pieniążek może przynieść szczęście. Według mnie SZCZĘŚCIE to coś więcej niż grosik, który w dzisiejszych czasach nic nie jest warty, czterolistna koniczynka, którą coraz trudniej znaleźć na łące, czy łapanie się za guzik, gdy zobaczymy kominiarza. A tego spotyka się na ulicach coraz rzadziej. Na szczęście trzeba zapracować. To nie jest takie hop siup - i już. Tak samo działa to w drugą stronę. Czarny kot przebiegający nam drogę prawdopodobnie przynosi pecha. Pecha to możemy mieć wtedy, gdy na niego wjedziemy, a nie gdy przebiegnie kilka metrów przed samochodem. Co ma się stać, to się stanie, bez różnicy czy ten nieszczęsny kotek akurat znajdzie się przed naszymi oczami, czy też nie. Siedem lat nieszczęścia, jak się nie mylę jest wtedy, gdy rozbije się lusterko. Czyli przez ten okres czasu nic szczęśliwego nie może się stać. Czyli, gdy stłukę lusterko, nie będę się spotykać ani rozmawiać z przyjaciółmi, nie poznam nowych ludzi, nie będę się śmiać, bo przecież to wszystko to dla mnie właśnie szczęście.
Przede mną przebiegł już nie raz taki zwierzak i jakoś nic mi się nie stało. Tak samo kilka razy zdarzyło mi się znaleźć najmniejszy pieniążek na chodniku i szczęścia to także mi nie przyniosło. Życie piszę nam różne, czasami nawet okropne scenariusze i to, że znajdziemy odpowiednią koniczynkę niczego nie zmieni. Człowiek może się tylko i wyłącznie łudzić, że dzięki takiemu małemu incydentowi zdarzy się coś niezwykłego. Takie samo zdanie mam na temat piątku trzynastego. Nie wiem, ilu z was wie, że w tym roku były już dwie takie daty: w styczniu i kwietniu, a czeka nas to jeszcze w lipcu. Niektórzy powiedzą, że pechowy rok, ale jak dla mnie - jak każdy inny. Gdy na lekcji jest zapowiadany sprawdzian i przypada akurat na piątek trzynastego to słychać: Niee!!! A co w tym niby takiego złego? Głupie przesądy. Dzień jak co dzień. Tylko tyle, że dawno temu jakiś niesamowicie mądry człowiek wymyślił, że pechowy. Głupota. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy w to wszystko wierzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz